Urodziwa, inteligentna. Nieszczęśliwa. Dźwigała wszystko na sobie. Jej rodzice nie zapewnili jej prostej drogi. Sami właściwie byli nieporadni i szukali w niej oparcia. Można przewidzieć, czym kończy się zrzucanie wszystkiego na nieukształtowane dziecko. Nie miała drogowskazu.
Dziewczyna ma świadomość wszystkiego. No, prawie wszystkiego. Są pewne obszary, na które reaguje żywiołowo zaprzeczeniem. Znaczy "tam boli", tam jest ciepło, gorąco. Większości jednak nie zataja. Nie przybiera pozy szczęścia i maski. To inni ludzie oczekują, że wszyscy zawsze będą szczęśliwi i zadowoleni. Nie muszą wtedy pomagać, silić się na więcej niż słowo "super".
Nie jest częstym wytrwałość i trwanie przy kimś w złych chwilach. Z "na dobre i na złe", nieważne czy w przyjaźni, znajomości, małżeństwie, zostaje "na dobre". Ludzie lgną do uśmiechniętych osób. Puste pojęcie "sukces" ogranicza się nie do człowieka, ale do zmiennej i kapryśnej, chwilowej akceptacji lub aplauzu. Ale większość nie pochyli się nad czarną ziemią, by ją uprawiać. Choć to może nie pójście na skróty, ale nie nauczona przez wychowawców umiejętność znoszenia porażek, które są naturalną częścią każdego procesu nauki, działania i udziałem każdego człowieka.
Samo stanięcie w prawdzie wymagało ogromnego wysiłku i mężnej postawy: przyjęcia na siebie bólu. Nie pomogło to jednak rozwiązać spraw przeszłości. Bo to - powtórzę to po raz tysięczny - nie myśl jest tu rozwiązaniem. Mimo tego nie płakała. Nie potrafiła. Niestety to powoduje, że jej emocje nie znajdują ujścia i straszą w jej głowie. Wyczerpana. Przyznanie się do tego, co zostało za kotarą, jest pierwszym i niezbędnym warunkiem do wyzdrowienia. Wiele zrobiła, ale wiele jeszcze do zrobienia.
Trudno podjąć jednak pewne rzeczy, poszukać pomocy profesjonalnej, jeśli zarabia się - pomimo ciężkiej i odpowiedzialnej pracy - minimum ustawowe. Czy nastąpi zmiana, to już inna rzecz.
P.S. Jej mama jakiś czas temu popełniła samobójstwo. Wyskoczyła przez okno, gdy dziewczyna spała w swoim pokoju. Ojciec po tym wydarzeniu zachorował i zmarł wkrótce potem na raka.
Dziewczyna ma świadomość wszystkiego. No, prawie wszystkiego. Są pewne obszary, na które reaguje żywiołowo zaprzeczeniem. Znaczy "tam boli", tam jest ciepło, gorąco. Większości jednak nie zataja. Nie przybiera pozy szczęścia i maski. To inni ludzie oczekują, że wszyscy zawsze będą szczęśliwi i zadowoleni. Nie muszą wtedy pomagać, silić się na więcej niż słowo "super".
Nie jest częstym wytrwałość i trwanie przy kimś w złych chwilach. Z "na dobre i na złe", nieważne czy w przyjaźni, znajomości, małżeństwie, zostaje "na dobre". Ludzie lgną do uśmiechniętych osób. Puste pojęcie "sukces" ogranicza się nie do człowieka, ale do zmiennej i kapryśnej, chwilowej akceptacji lub aplauzu. Ale większość nie pochyli się nad czarną ziemią, by ją uprawiać. Choć to może nie pójście na skróty, ale nie nauczona przez wychowawców umiejętność znoszenia porażek, które są naturalną częścią każdego procesu nauki, działania i udziałem każdego człowieka.
Samo stanięcie w prawdzie wymagało ogromnego wysiłku i mężnej postawy: przyjęcia na siebie bólu. Nie pomogło to jednak rozwiązać spraw przeszłości. Bo to - powtórzę to po raz tysięczny - nie myśl jest tu rozwiązaniem. Mimo tego nie płakała. Nie potrafiła. Niestety to powoduje, że jej emocje nie znajdują ujścia i straszą w jej głowie. Wyczerpana. Przyznanie się do tego, co zostało za kotarą, jest pierwszym i niezbędnym warunkiem do wyzdrowienia. Wiele zrobiła, ale wiele jeszcze do zrobienia.
Trudno podjąć jednak pewne rzeczy, poszukać pomocy profesjonalnej, jeśli zarabia się - pomimo ciężkiej i odpowiedzialnej pracy - minimum ustawowe. Czy nastąpi zmiana, to już inna rzecz.
P.S. Jej mama jakiś czas temu popełniła samobójstwo. Wyskoczyła przez okno, gdy dziewczyna spała w swoim pokoju. Ojciec po tym wydarzeniu zachorował i zmarł wkrótce potem na raka.
Komentarze
Prześlij komentarz