Przejdź do głównej zawartości

Sens życia

Jaki jest sens życia, pyta wielu. Wszystko zależy od skali. Jeśli przyjmiemy do wiadomości, że
wszechświat ma jakieś 13,5 miliarda lat, Ziemia 4,5 miliarda, życie "zaledwie" idzie w setki milionów, a
wszechświat powstał z jednego punktu i stale się rozszerza, właściwie nie wiadomo jak się to skończy. Ale wiadomo, że żyjemy, umrzemy i kiedyś Ziemia przestanie istnieć, to sensu w tej perspektywie życie nie ma żadnego. Gdy dodamy do tego wiedzę, iż na Ziemi gatunki zwierząt pojawiały się i znikały, to nie ma żadnej gwarancji, że przetrwamy. Wielu wskazuje, że przestaliśmy ewoluować, a nawet, że cofamy się w rozwoju z powodu braku wyzwań i wygodnego życia. Rozwija się długość życia, a nie jakość genów i sprawność
umysłu (nie dotyczy całej populacji). Jeśli więc przyjąć, że żyjemy i umieramy, reprodukując się bez ostatecznego celu, to nic nie usensawnia nas "odgórnie". Część ludzi znajduje jakiś sens w religii, ale
jest to po prostu nadzieja na jakąś nieśmiertelność, związana z obawą przed śmiercią i tymi wyobrażeniami
nie będziemy się zajmować, jako nie dającymi się zweryfikować w żaden obiektywny sposób. Co więc z sensem w obliczu wieku i wielkości wszechświata? Ano należy zmienić skalę. Popatrzeć na tu i teraz w maksymalnej perspektywie dwóch-trzech pokoleń. Nas samych i naszych dzieci, oraz ewentualnie wnuków.
Przez stulecia, tysiąclecia powstały dzieła sztuki, które pochłonął czas, wojna, zapomnienie. Napisanych
jest miliony książek, które zostaną przeczytane przez niewielu. Istnieją setki filmów, których większość
nigdy nie obejrzy. Większość sztuki przeminie. Jaki jest sens życia? Rodzina, dzieci. To gwarancja
rozwoju, nieśmiertelności naszych dziadów i nas samych w sztafecie pokoleń. To dziedzictwo tysięcy lat,
które żyje i tworzy, pracuje, cieszy się, smuci. W nas samych jest nieśmiertelność. I tylko poprzez nasze
dzieci możemy oddać szacunek naszym przodkom, nam samym i zrobić coś, czemu nie równa się nawet największe dzieło sztuki: dać życie człowiekowi. To połowa szczęścia. Druga połowa, to radość z wychowywania dziecka. Patrzenia na świat nie w biegu codziennych obowiązków, ale w powolnym spacerze, detalu jesieni, przyglądaniu się drobnym rzeczom oczami dziecka. Kształtowaniu ciekawości i nauce krytycyzmu, aby wyposażyć człowieka w samodzielność i mądrość. Aby w przyszłości młode pokolenie zadziwiło nas wiedzą i wrażliwością. Sens życia jest w rodzinie, z dzieckiem. Mąż, żona, dzieci. To rzecz tak bardzo prosta. Jeśli nie wynika, to dzieje się to z przyczyny egoistycznej i egocentrycznej, lub strachu czy błędnych wyobrażeń. Czas zatrzymuje się w szczęściu rodzinnym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.