Mówią, iż należy uważać na przyjaciół, ponieważ z wrogami zawsze można sobie poradzić.
Czasem zastanawia mnie, dlaczego niektórzy ludzie usiłują podszeptywać takie, a nie inne rzeczy. Czy wydaje im się, że coś jest lepszym rozwiązaniem? Czy uważają, że lepiej znają kogoś niż ta osoba sama siebie? Może uważają siebie za mądrzejszych, czyli de facto ciebie za głupszą osobę? Czy chcą tak naprawdę zadowolić siebie, czując fałszywe spełnienie dobrego uczynku? Zazwyczaj to osoby ogromnie przesłodzone, wydawałoby się, że nie szczędzą Ci komplementów, dobrych słów, jakby tylko Ty miałbyś ich słuchać. To jednak czasem bywa takie zagłuszenie swego rodzaju braków. Jak pewien odprysk zysków fundacji charytatywnych: ktoś daje raz na jakiś czas, aby móc powiedzieć sobie, że wspiera słabszych. Albo jeszcze lepiej, porównać to można do klikania "like" na Facebooku. Kliknę i mam poczucie spełnienia dobrego uczynku? Jakiego uczynku? Lub podpiszę petycję on line. Coś to zmieni? Nic. Realna pomoc to poświęcenie swojego czasu, wykonanie pewnych działań, bycie przy kimś nie wtedy kiedy nam pasuje, ale wtedy gdy ktoś potrzebuje. Nie z braku czasu na inne zajęcia. Ale wtedy, gdy tego czasu i my bardzo potrzebujemy. To jest wartość. Gdzie jest granica pomiędzy pomocą, a chęcią wypełnienia swoich braków i tak naprawdę ta pomoc innej osobie jest pomaganiem sobie czuć się lepiej? Jest też kategoria ludzi, którzy - świadomie lub nie - chcą, aby życie osób z ich otoczenia było równie mizerne jak ich. Chodzi tu oczywiście o biedę uczuciową, duchową, czy jakkolwiek to nazwać. Bywa, że pustkę skrywają za woalem, nie uświadamiając jej sobie. Lecz ona wyziera w dziwnych momentach, jak dziwna symbolika ze snów. Pcha ich do tego, by - skoro nie potrafią polepszyć swego życia, powiedzieć sobie wprost nie tylko o sukcesach, ale i o porażkach - chcieć szeptać innych na krawędź klifu. Wiele razy zastanawiało mnie, czy takie działania są celowe, czy nieuświadomione. Nie było nigdy sensu pytać, ponieważ osoba zagadnięta o motywację, nigdy by się nie przyznała, gdyby robiła to celowo.
Co więc należy robić? Niektórzy mówią, że to zależy, jakich ma się przyjaciół. Nie można mieć ich zbyt wielu. Znajomi nie są przyjaciółmi. Są zwolennicy rozmów z przyjacielem. W przypadku bycia z partnerem, to partner jest tą najbliższą osobą. Chyba, że z jakichś powodów nie możemy chwilowo czegoś powiedzieć partnerowi. Są to jednak na pewno zawsze bardzo trudne kwestie. I lepiej nigdy nie zwlekać. Jest i druga "szkoła" postępowania. Tyczy się ona sytuacji gdy nie jesteśmy w związku. To zatrzymanie wszystkiego w sobie. Podobno niedobrze jest wstrzymywać. Jednak bywa, że nikt z osób z naszego otoczenia nie będzie w stanie nas zrozumieć, wysłuchać. I oby nie znalazł się "fałszywy przyjaciel". W ciężkich chwilach, zamglone oczy i pochmurny umysł nie przepuszczają całego obrazu i nasz osąd czyichś intencji może ulec zakrzywieniu. Wtedy najlepiej chyba zostawić wszelkie myśli i wątpliwości wyłącznie dla siebie. Czas pokaże drogę i nauczy cierpliwości.
Komentarze
Prześlij komentarz