Po prostu kopia artykułu - Tygodnik Powszechny - via Onet. Rzecz o jednym z bohaterów "Kubusia Puchatka, a nie o nim samym"
Najbardziej
udane dziecko Milne'a - poczciwy, bury osioł Kłapouchy. Paranoik,
safanduła, nieznośny czarnowidz, zdumiewająca mieszanka megalomanii,
cierpiętnictwa i sarkazmu. "Poczciwy jest pierwszym słowem, którego użył
pisarz, wprowadzając na scenę osła. I taka zapewne była intencja
autora, ale z każdą linijką Kłapouchemu przybywało toksyny.
"- Nikt mi o niczym nie mówi - rzekł Kłapouchy. -
Nikt mnie o niczym nie zawiadamia. Będzie już siedemnaście dni w
przyszły piątek, odkąd nie zamieniłem z nikim ani słowa.
REKLAMA
- Na pewno nie siedemnaście…
- W przyszły piątek - wyjaśnił Kłapouchy.
- A dziś jest sobota - rzekł Królik - więc to by było jedenaście dni, a ja sam byłem tutaj tydzień temu.
- Ale nie dla przyjacielskiej pogawędki - rzekł
Kłapouchy. - Powiedziałeś tylko »Jak się masz« i znikłeś w okamgnieniu.
Widziałem twój ogon o sto kroków na wzgórzu, gdy rozważałem, co ci
odpowiedzieć. Myślałem o powiedzeniu: »Co?«, ale było już, oczywiście,
za późno.
- Ach, byłem wtedy okropnie zajęty!
- Żadnej z nikim Styczności - ciągnął ponuro
Kłapouchy - żadnej Wymiany Myśli, tylko »Jak się masz?«… Myślę, że taka
rozmowa do niczego nie prowadzi, zwłaszcza jeśli w drugiej części
rozmowy ukazuje się ogon tej osoby".
Najbardziej udane dziecko Milne'a - poczciwy, bury
osioł Kłapouchy. Paranoik, safanduła, nieznośny czarnowidz, zdumiewająca
mieszanka megalomanii, cierpiętnictwa i sarkazmu. "Poczciwy" jest
pierwszym słowem, którego użył pisarz, wprowadzając na scenę osła. I
taka zapewne była intencja autora, ale z każdą linijką Kłapouchemu
przybywało toksyny, toteż pod koniec lektury przymiotnik "poczciwy"
brzmi jak zjadliwa ironia.
Kłapouchy to majstersztyk - literatura dla dzieci
nie zna drugiej postaci tak genialnie scharakteryzowanej. Bo jakkolwiek
jest to bezlitosny portrecik Starego Piernika, to przecież lubimy
Kłapouchego. Pisarz do nieznośnego ponuractwa dorzucił rys fatalizmu i
rezygnacji - Kłapouchy przyjmuje swoje nieuchronne, upragnione porażki z
godnością - i kiedy, wbryknięty przez Tygrysa do strumienia, kręci się
powoli na powierzchni wody kopytami do góry - jest w nim majestat
stoika, kasandryczna duma: "A nie mówiłem?".
Jako dziecko, nie wiedziałam, skąd znam
Kłapouchego. Dlaczego wydaje mi się starym znajomym, kogo w nim
rozpoznaję... Kiedy zostałam mamą, wyrosły mi ośle uszy, grzbiet porósł
burym filcem: "- Mamusia haruje, żyły sobie dla ciebie wypruwa, a ty
nawet śmieci nie wyniesiesz, gówniarzu?" "- Dobrze, dobrze, nie idź po
zakupy, matka pójdzie, od tego są matki, a ty sobie poleż,
odpocznij...".
POCZUCIE WINY - słowo klucz, poręczne narzędzie
manipulacji, tajna broń Kłapouchego. Instrukcja obsługi dziecka nader
często odwołuje się do winy - niezawodnego rodzicielskiego tricku. We
własnym mniemaniu nie dość wynagradzani za nasze rodzicielskie zasługi,
nieumiejący wyegzekwować od dziecka pożądanych przysług - obwiniamy,
odwołujemy się do obowiązku miłości, sporządzamy bilans poniesionych
ofiar. Jak rodzicielska egzekutywa lipnym szlochem skłaniamy do
uległości.
Postawa Kłapouchego jest starą sztuczką
wychowawców, rodziców, dziadków. Wyuczona, wdrukowana w podświadomość -
usłużnie wyskakuje jak diabeł z pudełka, kiedy sami zostajemy
wychowawcami, rodzicami, dziadkami. Niestety - ten greps ma krótki okres
przydatności do spożycia. Nie bez powodu Kłapouchy sterczy samotnie w
odludnym zakątku, z masochistycznym uporem rozpamiętując własną krzywdę.
Mieszkańcy Stumilowego Lasu odwiedzają go raczej z powodu wyrzutów
sumienia niż w nadziei na pyszną zabawę.
Naiwny (jak dziecko) Prosiaczek - dobroduszny, nie
splamiony żadną złą intencją, postanawia obdarować osła bukiecikiem
fiołków. Nie zdoła go wręczyć, bo zawczasu nasłucha się pretensji,
szyderstw, połajanek Kłapouchego, bo osioł onieśmieli go
paternalistyczną tyradą. Wreszcie Prosiaczek kapituluje:
"- Myślę... - zaczął Prosiaczek nerwowo.
- Nie myśl - rzekł Kłapouchy.
- Myślę, że fiołki są bardzo milutkie - powiedział
Prosiaczek. To mówiąc, położył swój mały bukiecik przed Kłapouchym i
prędko uciekł".
Oby to nie był ostatni bukiecik, na jaki osioł może liczyć.
Nie do wiary, jak Milne zdołał do dziecięcej
opowiastki upchnąć tak tragiczną postać, a przy tym nie zmącić fabuły
solenną powagą. Najwyraźniej pisarz znał sekretną recepturę na książkę
wszechczasów i z aptekarską precyzją zmieszał słodycz i gorycz.
Kłapouchy jest nieodparcie komiczny w swoim fatalizmie, w swojej
zrzędliwej melancholii:
"- Dzień dobry, Kłapousiu! - powiedział Krzyś, gdy otworzył drzwi i Kłapouchy wszedł do pokoju. - Co słychać?
- Wciąż pada śnieg - odpowiedział Kłapouchy posępnie.
- A tak, pada.
- I mróz bierze.
- Naprawdę?
- Tak - rzekł Kłapouchy. - Jednakże - ciągnął rozpogadzając się trochę - nie mieliśmy ostatnio trzęsienia ziemi".
"Puchatek", rzecz jasna, jest książką o dzieciach.
Dziećmi są Kubuś, Prosiaczek, Tygrys. Królik - w pół drogi między
dzieckiem a rodzicem - starszy brat? Dorośli to: Sowa, Kangurzyca i
Kłapouchy. Sowa - belfer o nadwyrężonym autorytecie. Kangurzyca -
rozsądna, trzeźwo myśląca matka. Kłapouchy - sfrustrowany piernik,
któremu czas upływa na liczeniu krzywd i katastrof.
Milne nie wyczerpał katalogu rodziców, ale zawarł w
swoich książkach kilka przestróg dla ojców. Kłapouchy - cóż z tego, że
bezdzietny - jest uosobieniem rodzicielskiej klęski - miłości uduszonej
przez wygórowane oczekiwania. Jakkolwiek komiczny, osioł jest jadowitym,
destrukcyjnym mantyką. Jest ojcem-upiorem. Dziecięca niefrasobliwość i
entuzjazm Prosiaczka/Puchatka w konfrontacji z Kłapouchym zważone
zostają sarkazmem. Misiowe: "spodziewam-
-się-wszystkiego-najlepszego" kontra ośle:
"to-nie-może-się-udać". Ufna wiara dziecka versus wzgardliwa i jałowa
przewaga rodzica. Na szczęście jest jeszcze Krzyś - tata alternatywny -
sprawiedliwy, wyrozumiały szeryf w krótkich spodenkach. Rozum i
beztroska. Optymizm i rozwaga. Przewagi Krzysia są oczywiste - uznaje je
sam Kłapouchy, ciągle zabiegając o względy Krzysia. Gdyby tę zgrzebną
psychoanalizę pociągnąć dalej, okazałoby się, że posępna zrzędliwość
Kłapouchego wzięła się z niedostatków rodzicielskiej miłości. Jak całe
zło na świecie.
Chłopiec ojcem osła, osioł ojcem misia i prosiaka... ratunku, przedawkowałam Freuda!
Milne jest wielki, bez dwóch zdań! Trudno uwierzyć,
że facet o takiej intuicji i takim absolutnym "słuchu" na potrzeby
dzieci nie zdołał ułożyć sobie stosunków z synem - jego relacje z
Christopherem Robinem były kompletnym fiaskiem.
Joanna Olech (ur. 1955) jest pisarką, graficzką,
autorką książek dla dzieci (m.in. "Dynastia Miziołków") i ilustracji do
nich, stałą współpracownicą "Tygodnika Powszechnego". Do księgarń trafia
właśnie jej nowa książka - "Pompon w rodzinie Fisiów".
http://tygodnik.onet.pl/kultura/klapouchy/p66jy
Komentarze
Prześlij komentarz