Tak, to nie żart (lubię zdania, gdzie jest jednocześnie zaprzeczenie i twierdzenie). Zdecydowałem się z ciekawości. I tu dalej poczułem się jak w filmie. I albo to są jaja, albo ona jest jakaś... nienormalna (mówiąc delikatnie). Dziewczyna/kobieta poprosiła mnie o przyniesienie czegoś, co mi się kojarzy z daną osobą, otrzymałem coś od danej osoby, lub często ta osoba tego dotykała. Nie mam niczego od Tuska, więc zabiorę coś, co mam pod ręką ;-) Co więcej, zapytałem? Nic. Mam po prostu przyjść. I nie być świeżo po posiłku (tu mnie zastanowiło). To zupełnie jak plemienne wierzenia, całowanie relikwii i inne bzdura. Ale ona jest o tym przekonana. Mam tylko nadzieję, że to wiedźma wegetarianka i swoje czary będzie odczyniać bez jakichś fragmentów zwierząt ;-) Albo nie poprosi mnie o krew, czy jedno jądro ;-D Ciekaw jestem, co ludzie wyprawiają... I zastanawia mnie, czy będę mógł to nagrać. Zapomniałem o to zapytać. W zasadzie cała "przygoda" zakończy się po moim wyjściu z tamtego domu. Nie będę znał skutków zbiegu okoliczności (w jej mniemaniu: skutków jej uroku) i nawet mnie to nie będzie interesowało. To jakbym się interesował skutkami lądowania UFO. Skoro w to nie wierzę, zapominam i idę dalej. Ciekaw jestem, czy ona w to wierzy, czy to jakaś poza. Może na początku była poza, sposób na tajemniczość, ale po jakimś czasie się to wymknęło spod kontroli i ta "wiedźma" naprawdę już w to wierzy? Przydałby się jakiś badacz kultury, socjolog, psycholog, czy kto tam jeszcze. Postanowiłem nie czekać, dzisiaj odpocząć po tańcach i zmierzam tam... no nie, jutro nie dam rady. Może... hm, no też nie. Na pewno wspomnę, że tam byłem. Jak znajdę wolny wieczór, zupełnie się wyciszając.
Czary mary? Hokus pokus? Jak to mówią: "hokus pokus, czary mary, twoja stara to twój stary" ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz