Byłem dzisiaj u adwokata. Powiedział, że się znamy. Zdziwiłem się. Skąd? Otóż swego czasu pomagał radcy prawnemu mojego byłego pracodawcy. I znał mnie, moją postać, choć mnie osobiście chyba nigdy nie widział. Znał nazwisko. Gdy rozmawialiśmy o moich sprawach, powiedział takie zdanie: "Pan doskonale sobie z tym poradzi. Jest Pan filozofem". Znów się zdziwiłem i zapytałem, skąd to wie, przecież tego nie było w aktach sprawy. Odparł, że w moich aktach osobowych u mojego byłego pracodawcy była kopia mojego dyplomu.
No proszę. Jeden z lepszych adwokatów "młodszego" pokolenia (czyli w wieku poniżej 50 lat) ceni wartość filozofii. Ostatnimi czasy coraz częściej spotykam się z tym, że ludzie doceniają to wykształcenie, taką wiedzę. Nie tylko już filozofowie, ale ludzie po prostu światli, biznesmeni, prawnicy, politycy. Zawsze uwielbiałem ten kierunek studiów. Czasem nie mogłem dzięki temu zarobić ile bym chciał, ale dzisiaj to procentuje znacznie lepiej. Nawet gdybym dzisiaj wybrał informatykę, mając dzisiejszą wiedzę i doświadczenie, połączyłbym to z filozofią.
Komentarze
Prześlij komentarz