Dzisiaj czas relaksu, odpoczynku. Żadnych szkoleń, żadnych spotkań. Cisza pośród świec. Czasem trzeba samemu. I wtedy jest taki głos, jak Sumi Jo. Ach, słowiańska dusza, perły słońca na welonie rzeki, zieleń wiatru fal, łany zbóż jak słoneczne warkocze na piersiach kobiety, zapach życia...
Niestety w tym roku Sumi Jo już chyba nie występuje. Postawiłem sobie cel: choćby koncert był na samym końcu świata, polecę i posłucham koreańskiej Nimfy. Rok 2015 już wkrótce.
Komentarze
Prześlij komentarz