Piszę o książce Ewy Woydyłło: Dobra pamięć, zła pamięć. Trauma. Zdarzenia z naszego życia, z którymi nie mogliśmy sobie poradzić z pewnych powodów. Wiele z takich traum miało miejsce w dzieciństwie. Odtwarzane są w nieskończoność, dopóki starczy możliwości. Np. dziewczynki zgwałcone czy molestowane, często w dorosłym życiu są aż nadto rozwiązłe. Nie chodzi o to, że ktoś lubi seks. Ale o to, że nie potrafi nawiązać innej relacji poza seksem. Takim przykładem była między innymi Marylin Monroe. Molestowana w dzieciństwie, nigdy nie zaznała szczęścia w miłości. Nie potrafiła z nikim nawiązać relacji. Mężczyźni nie potrafili z nią wytrzymać. Zostawał tylko seks. Pusty seks bez miłości. Ciało pamięta. Ciało prowadzi ewidencję, jak pisze Kolka. Pamięć to rzecz niezwykła. Wiele z tego zalega w zakamarkach, staramy się o tym nie pamiętać. nasze ciało i nasz umysł, nie mogąc sobie poradzić z traumą, spycha w niepamięć pewne wydarzenia. Ale reakcje, schematy, pozostają. Dopóki, pod okiem specjalisty (nie księdza, nie koleżanki, nie amatorów, co naczytali się książek) nie wydobędziemy z powrotem tego w odpowiedni sposób, nie zmierzymy się z tym - dopóty to nas będzie gonić. Będzie nam się wydawać, że wszystko przeszliśmy, ze wszystkim sobie poradziliśmy, że to już przeszłość. Będziemy szczęśliwi, zajęci swoimi sprawami, nowymi ludźmi. I gdy wszystko będzie układało się dobrze, znów - nie wiedzieć czzemu - zacznie się wszystko psuć. Dlaczego? - zapytamy siebie. Niektórzy zaczną obwiniać innych, niektórzy siebie, ale nie wiedząc o co dokładnie chodzi. W pierwszym przypadku niczego się nie nauczymy. W drugim, popadniemy w nadmierne samobiczowanie się, które efektu nie przyniesie. Bywa, że niektórzy obwiniają jakieś niezależne okoliczności, np. czyjś rok urodzenia, znak zodiaku, miejsce urodzenia. Cokolwiek. Byleby tylko nie przyznać, że to pamięć nas ciągnie w dół.
Uporządkuj pamięć. Popracuj nad przeżyciami, wspomnieniami, zdarzeniami, których teraz możesz sobie już nie uświadamiać. To dzięki pamięci możemy osiągnąć bardzo wiele. Ponieważ to nasze doświadczenie. Jeśli dobrze wykorzystamy nasze doświadczenie, zdobędziemy szczęście. Nie ucieczką od tego, co wydawało nam się złe, ale prawdą i zmierzeniem się z przeszłością. Jest bowiem niebezpieczeństwo spotęgowania traumy nieumiejętnym podejściem do traumy. Należy przede wszystkim nie szkodzić. Podawane są sposoby na mniejsze urazy, na pamięć. Wypisać wszystkie urazy – nie rozpamiętywać, zapisać – i nad nimi pracować: przypomnieć sobie, co wtedy pomyślałem, co daną urazę spotęgowało, a potem spetryfikowało. Co wtedy mogłem zrobić i co mogę zrobić dzisiaj. Tak trzeba postąpić z każdą kolejną urazą, z każdym zdarzeniem, które zmieniło się w urazę. Może być tego bardzo wiele... Czasem w samym akcie doznanej krzywdy nie znajdziemy żadnego dobra, ale sami przerobimy to na dobro. Znamienny przykład z książki: niektórzy wychodzą z przykrej sytuacji czy porażki jak kaczki z wody – wszystko po nich spływa bez śladu, natomiast inni – jak psy – po "zmoknięciu" muszą się dość długo otrząsać, by się osuszyć. A w końcu też wyschną. Powinni więc nauczyć się otrząsać, zamiast tragizować.
Przytoczony również wiersz Adama Zagajewskiego:
To, co tak ciąży
i pcha w dół,
to, co tak boli jak ból
i pali jak policzek,
to może być kamień
lub kotwica.
Uporządkuj pamięć. Popracuj nad przeżyciami, wspomnieniami, zdarzeniami, których teraz możesz sobie już nie uświadamiać. To dzięki pamięci możemy osiągnąć bardzo wiele. Ponieważ to nasze doświadczenie. Jeśli dobrze wykorzystamy nasze doświadczenie, zdobędziemy szczęście. Nie ucieczką od tego, co wydawało nam się złe, ale prawdą i zmierzeniem się z przeszłością. Jest bowiem niebezpieczeństwo spotęgowania traumy nieumiejętnym podejściem do traumy. Należy przede wszystkim nie szkodzić. Podawane są sposoby na mniejsze urazy, na pamięć. Wypisać wszystkie urazy – nie rozpamiętywać, zapisać – i nad nimi pracować: przypomnieć sobie, co wtedy pomyślałem, co daną urazę spotęgowało, a potem spetryfikowało. Co wtedy mogłem zrobić i co mogę zrobić dzisiaj. Tak trzeba postąpić z każdą kolejną urazą, z każdym zdarzeniem, które zmieniło się w urazę. Może być tego bardzo wiele... Czasem w samym akcie doznanej krzywdy nie znajdziemy żadnego dobra, ale sami przerobimy to na dobro. Znamienny przykład z książki: niektórzy wychodzą z przykrej sytuacji czy porażki jak kaczki z wody – wszystko po nich spływa bez śladu, natomiast inni – jak psy – po "zmoknięciu" muszą się dość długo otrząsać, by się osuszyć. A w końcu też wyschną. Powinni więc nauczyć się otrząsać, zamiast tragizować.
Przytoczony również wiersz Adama Zagajewskiego:
To, co tak ciąży
i pcha w dół,
to, co tak boli jak ból
i pali jak policzek,
to może być kamień
lub kotwica.
Komentarze
Prześlij komentarz