Zimny poranek. Ciemno. Stary kościół. Zimne mury. Ciepłe światło. Widzę wyraźniej. Czasem trzeba takiego dotknięcia, aby na zewnątrz jeszcze więcej kolorów zobaczyć pod powiekami.
Rozpłyńcie się me źrenice,
Toczcie smutnych łez krynice.
Więźnia miłości powrozami krępuje
Żołnierz okrutny, uczeń zły całuje,
Wtem Jezus łzami, gdy się w miłość stapia,
Jagody skrapia.
Wnet się zmieniło w płaczliwe wzdychanie
Serca kochanie.
Duszo oziębła czemu nie gorejesz?
Serce me, czemuż całe nie truchlejesz?
Komentarze
Prześlij komentarz