Prezydent mojego miasta wypuszcza 120 tysięcy broszur. Czyli co 3 mieszkaniec musiałby to dostać. Włącznie ze starszyzną, dziećmi, niemowlętami, ślepcami, sparaliżowanymi. Pięknie. I tak czyta to niewielu. Publiczna kasa na papier makulaturowy. Potem. Bo najpierw to farba drukarska, drzewa zmielone na papier. Po co? Po co aż tyle? Wszystko w kibel.
Tutaj zaś kwiatki z kampanii.
Najpierw facet, co ma "umiejętności". Jest ich aż tyle, że nie było co dalej wpisać. No tak, dzisiaj skończyć studia to cud... No, i pracował za granicą... Ostatnią umiejętność pominę milczeniem.
Tu kolejna "agentka". Ulotka z kiciusiem. Pewnie kicia będzie jej doradcą w radzie. No i czołowa umiejętność: śpiewanie w jakimś lokalnym zespole. No, na pewno strzał w dziesiątkę.
Komentarze
Prześlij komentarz