Fałszujemy swoje wspomnienia. W większości nieświadomie. Po pierwsze z naszej niedoskonałości, a po drugie, czasem wyciągamy takie wspomnienia, które akurat utwierdzają w nas określone tezy. Czyli jednym razem wyciągamy złe rzeczy, innym dobre. Na ten sam temat. W zależności do czego dążymy (świadomie, lub podświadomie). Jesteśmy tym, co pamiętamy. Bywa, że pamięć na usługach cierpienia robi straszne spustoszenie. Wystarczy wtedy zacząć od drobnostek, od codziennych przyjemności i pamiętania takowych z wczoraj, przedwczoraj. Zamienić złe na dobre. Jak i te z dalszej przeszłości. Są jednak przypadki odtwarzania stałego tych złych przeżyć i w konsekwencji dążenia do tego samego, złego celu. Krzywdząc siebie i innych. Jest jednak coś, co pomaga wyjść z tego. To mowa. To wyrażenie swojego cierpienia. Należy używać słów, aby wyrazić swoją traumę, swoje cierpienie. Ponieważ to blokuje inne uczucia, nie pozwala wyzwolić się uczuciom pozytywnym, nie pozwala mówić o rzeczach dobrych, blokuje to, co uszczęśliwia siebie i innych. Cierpienie trzeba wyrazić, przejść przez to. Wspaniały przykład, że kiedyś na pogrzeby wynajmowane były płaczki. Pozwalały wspólnie przejść tę barierę cierpienia, wyrazić je. Ponieważ trzeba to wypowiedzieć, wypłakać. Bez tego zablokujemy wszystko co będzie potem. Z tylnego siedzenia zaś to, co niewyrażone, tłamsić będzie i boleć.
Potem może nie trzeba przeskakiwać tej góry, można ją obejść. Ale do tego potrzeba przewodnika, wyrażenia tego wszystkiego, co zostało zepchnięte w niepamięć. Pamięć i niepamięć. Magiczne słowa. Takie prawdziwe. To co nas tworzy, czego się boimy, do czego dążymy, co tworzymy, co tworzy nas.
I żyjmy, bo otoczenie ludzi, których kocham którym ufam, wraz z dobrym zdrowiem, to klucz do szczęścia.
(za Ewą Woydyłło)
Komentarze
Prześlij komentarz