Przejdź do głównej zawartości

Wewnętrzne dziecko

Kobiety często czekają. I jak się czeka, to zawsze jest się dzieckiem. Ponieważ dorosły albo nie czeka, albo jeśli ma na coś wpływ, to działa. Jeśli nie ma na coś wpływu, to idzie do innych zająć. A kobieta czeka. Czeka. Czeka... I sobie myśli wówczas, że może on mnie nie kocha, może on mnie nie szanuje. Ale nie mówi o tym, obraża się, karze go i są ciche dni. On nie wie o co chodzi. Ona zaś jest jak dziecko. Zamiast tego, warto aby poszła do tego mężczyzny. I wytłumaczyła. Jak wytłumaczyła? Nie tak, że "ty mnie nie kochasz, jesteś zły i mnie nie szanujesz". Nie. Zamiast tego powinno pojawić się: "Ja mam wrażenie, że mnie nie kochasz i nie szanujesz". Może warto, aby także reflektowała osoba nad sobą. I powiedziała swemu mężczyźnie, że jeśli zauważy w niej to dziecko, zauważy, że ona zachowuje się tak dziecinnie, to może niech jej to przypomni i zwróci uwagę. Bo w takiej chwili człowiek sam nie reflektuje. Powód? Jeśli kobieta była w dzieciństwie osobą lekceważoną, to potem tak odczytuje zachowanie partnera. Mimo, że z lekceważeniem partnera nie ma to nic wspólnego. "I jeśli - mężczyzno - widzisz we mnie taką minę, to ja - kobieta - muszę pogadać ze swoją małą dziewczynką, która jest we mnie." - gdyby tak potrafili ludzie... Bo mężczyzna zrozumie. Tylko kobieta musi mu w tym pomóc.
Rodzice robią z dziećmi to, co z nimi samymi robiono. I jeśli psychoterapia tego nie przerwie, to taki ciąg będzie przechodził z pokolenia na pokolenie... My, jako dzieci, wyobrażamy sobie różne rzeczy. I jeśli za coś matka jest dla nas niedobra, to dziecko nienawidzi jej bardzo. Potem nienawidzi siebie za te uczucia. I z takimi uczuciami zamkniętymi żyje człowiek dalej. Ale to życie jest  już kulawe. Rodzice powinni powiedzieć dzieciom, że nie potrafili stworzyć wzorca, powinni przyznać się do tego. Bo dzięki temu dziecko może pójść dalej, z całym życiem, z wyborem partnera. Mówiąc to dziecku zwalniamy dziecko z tych wszystkich uczuć...
Ktoś może powiedzieć: a to dziecko nie rozumie, że jest trudna sytuacja? To dziecko nie rozumie, że między partnerami może się źle układać? Zaraz, zaraz... Dziecko małe ma rozumieć?! Rodzice są winni, nie dziecko. Zawsze to dorosły jest winny! Nie dziecko! Dziecko 5 letnie ma to zrozumieć? Dostajemy jako dzieci taki bagaż. Potem, jako dorośli, możemy powiedzieć w imieniu tego dziecka, co nas bolało. Ale samo zrozumienie nie zmienia tego problemu. Nie zmienia! Trzeba jeszcze to "przeżyć". Jak i matka powinna powiedzieć, że to nie jest wina dziecka, że tak jest. Chodzi o prostą rzecz, kiedy czuje się, że czegoś brak, to powinno się wszystko powiedzieć. Nie przebaczać tego co się stało. Bo nie można wybaczyć tego, co się stało w imieniu bezbronnej osoby. Dorosły może dorosłemu przebaczyć za to co stało się w życiu dorosłym. Ale nie da się i nie można przebaczyć, gdy dziecko dowiadywało się, że jest niekochane, bo inaczej to ciągle będzie się powtarzać. Ludzie robią potem to samo, co dostali. Rodzice powinni przeprosić za to co zrobili. Nie żądać przebaczenia. Ale przeprosić. Wszystkiego przebaczyć nie można. Nie można...
Dorosły człowieku, w imieniu dziecka, jako dorosły, powiedz rodziom/rodzicu co czułeś, jak bardzo bolało Cię to, co czułeś w dzieciństwie. Lub napisz list do rodzica. Ponieważ to, że mam lat 45 i nic mi się w życiu nie udało, to właśnie dlatego, że jak byłem mały, to słyszałem takie, a nie inne rzeczy. Albo przez hamulce rodziców nie robiłem tego co kocham. Byłem grzeczny i robiłem nie tego, co kochałem. I potem męczymy się w życiu. I ty rodzicu, matko, ojcze, usłysz co mówię. Dorosły może nawet nie wiedział, że robił źle. Ale musi to wiedzieć. Człowiek potrzebuje szacunku. Jest w człowieku sytuacja poczucia krzywdy. Z dzieciństwa. I potrzebuję powiedzieć o tym, aby ta osoba, która mnie krzywdziła, o tym wiedziała. Rodzice w rozmowie także poczują się niesprawiedliwie potraktowani. Odezwie się w nich to dziecko. "Jak to, przecież tyle ci dałam?" Popłaczą się, obrażą, ale potem zreflektują...  może... Może zrozumieją, że ich syn czy córka ma już 4 związek i żaden nie wychodzi. Może do nich dotrze, dlaczego tak się stało.
Te złe, faktyczne problemy się pojawiają i wpasowują się znowu, człowiek spotyka dokładnie to samo, boryka się z tym samym zestawem dramatycznych uczuć, jakie miał. Jeśli tego nie uwolni. Jeśli wychodzę z domu marnego, to byłoby dobrze mieć partnera z dobrego domu. Jak się spotkają dwie osoby ze złego domu, to się to niemal nie uda... Są przypadki, gdzie ludzka determinacja i miłość, refleksja, potrafią to ułożyć. Szansą dla dwóch takich osób, jest pomoc psychoterapeuty. to także powiedzenie tym, którzy nas skrzywdzili, o naszych krzywdach. Rozmawiaj także z tym dzieckiem w sobie. Nawet na głos.
Technika poszukiwania partnera. Otóż najpierw się trzeba zakochać, potem odkochać, a potem spojrzeć na partnera. Zakochanie jest bowiem stanem biologicznym, dla prokreacji. Kobieta jest otumaniona hormonami, ponieważ jej ciało pcha ją do tego, aby spłodzić dziecko. I ona - mówiąc metaforycznie - nic nie czuje. Potem urodzi dziecko, leży obok męża w łóżku i stwierdza - mówiąc metaforycznie - że mąż śmierdzi, a przedtem pachniał. A przecież on się nic nie zmienił. Jeśli z zakochujący się jest z normalnego domu to tacy ludzie będą szukać normalnej osoby. Jak nie jest skrzywdzonym w przeszłości, to nie będzie krzywdzić.
Relacje z partnerkami będą nieudane dla mężczyzny skrzywdzonego w przeszłości. Jeśli dotyczyło to złej relacji z ojcem, to syn będzie bał się, że będzie taki jak ojciec i w końcu będzie. Ona zaś będzie bała się, że będzie taka jak matka. I w końcu będzie. Stajemy się tym, przed czym tak panicznie uciekamy. To, że ktoś nas spłodził, czy urodził, nie znaczy, że jest naszą mamą, czy tatą. Rodziciel to nie jest tata. Rodzicielka nie jest mamą. To była matka? Gdy patrzyła ze spokojem jak cię ktoś bił? To była jak obca kobieta. I może powinna przeprosić, że dziecku zgotowała takie życie. Skrzywdzone dziecko powinno uczyć się żyć albo z innym człowiekiem, albo samemu, ale z pomocą terapeuty. W związku to kobieta tworzy mężczyznę. Potem mężczyzna tworzy kobietę. Tak się uzupełniają. Kobieta jest w stanie pokierować mężczyzną, aby był dobrym ojcem. To kobieta tworzy dobry dom.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.