Patrzę na kocicę. Chce wejść do pokoju. Wpuszczam. Po chwili chce wyjść. Wypuszczam. Po chwili znów chce wejść. Wpuszczam. Poleżała chwilę i znów chce wyjść. Wypuszczam. Chce wejść do innego pokoju. Wpuszczam. Posiedziała chwilę i chce wyjść. Wypuszczam. Po chwili znów chce wejść. Wpuszczam. Chce wyjść. Wypuszczam. Chce wejść znów do tego pierwszego. Wpuszczam. Po chwili znów chce wyjść. Wypuszczam.
I tak, obserwując kocicę, stwierdziłem, że tak samo zachowuje się część populacji kobiet. Nie na darmo mówi się do kobiet "kiciu", "kotku".
Nie zmienia to faktu, że uwielbiam i kobiety i koty. Ale tak samo nie wiedzą, czego chcą. Najwidoczniej w przypadku tej części, tylko jeden czynnik może pomóc.
Komentarze
Prześlij komentarz