Przejdź do głównej zawartości

Coś o sprawiedliwości

Uporządkować przeszłość. To przeszłość miała negatywny wpływ na moje życie. I choć o niej nie myślałem (bo o przeszłości myśli się wtedy, gdy jest się nieszczęśliwym), lubiłem teraźniejszość i planowałem przyszłość, to przeszłość wciągała mnie podświadomie w siebie. Musiałem ją otworzyć i otwieram. Co jest bardzo bolesne i przykre. Trochę smutno mi, że ten proces nie jest przynajmniej obojętny. Nie mówię, że miałby być przyjemny. Ale jest przykry. Nie dlatego, że ja coś robię czy robiłem źle. Tylko dlatego, że wyrządzano mi krzywdę, gdy byłem bezbronny. Jako dorosły, mogę się bronić. Jako dziecko - nie umiałem i nie mogłem. Cała ta nieukojona niesprawiedliwość, wściekłość, przykre uczucia, wszystko niestety wraca w czasie procesu. Ostrzegano mnie o tym. Ciężko mi. Różnica taka, że nie ukrywam teraz tego za zasłoną czegoś innego. Wiem jednak, że przez ten ciężar potem będzie lepiej. Zrzucić go teraz, aby przyszłość nie była przywiązana do kamienia sprzed lat. To zaś dzieje się (owo przywiązanie), jeśli jest uczucie wiążące z przeszłością. Jednym z tych uczuć jest złość, wściekłość, poczucie niesprawiedliwości. Dlatego tak wiele nauczyłem się i uczę odpuszczać, puszczać, zwalniać. Aby oczyścić swoje życie z jakiegokolwiek żalu, a także (co zdarzało się np. w związkach) kary, co przekładało się na chęć poczucia sprawiedliwości. Tego poczucia sprawiedliwości, którego nie zaznałem w dzieciństwie, które ciągle wołało we mnie. Być zauważonym, mieć rację. Ponieważ nikt w dzieciństwie nie zwracał uwagi na mój głos, na moje uczucia. Nikt nie przyznał mi w niczym racji, szacunku. Nie zaznałem zwykłej sprawiedliwości, tego, że też miałem do czegoś prawo. Ale sprawiedliwość (słuszność), w życiu dorosłym każdy widzi inaczej. I jako dorośli zawsze winniśmy wysłuchać drugiej strony. Czy to dziecka, czy dorosłego. Wysłuchać uczuć, emocji, racji. Bo sprawiedliwość ma różne oblicza. Słuszność, a zwycięstwo nie są tożsame. Słuszność mogą mieć dwie strony. Zwycięstwo nie oznacza koniecznie, że będzie wygrana po naszej stronie. Zwycięstwem jest poczucie dobra i ukojenia u obu stron. Niektórzy nazywają to kompromisem. Ludzie uważają to pojęcie za synonim utraty czegoś, takie pogodzenia się z czymś. Sam tak kiedyś widziałem to słowo. Tak się u nas przyjęło "pójść na kompromis" (pisałem o tym kiedyś). Ale to jest "osiągnąć kompromis". To jest właśnie poczucie spełnienia, sprawiedliwości, zadowolenia obu stron. Jedno ma poczucie, że drugiemu zrobiło lepiej. I drugie ma takie poczucie o partnerze (związku, biznesie). Nie zaś, że ja coś odpuściłem, czy cofnąłem się. To cel jest ważny, to uśmiech drugiej osoby, to uśmiech mój. To, że dałem coś komuś, co zaprocentuje przecież dalszym zaufaniem i współpracą. Wolę jednak, pomimo tego jak widzę kompromis, używanie pojęcie zwycięstwa. Rozumiem je jednak inaczej, niż moje indywidualne zwycięstwo. To przede wszystkim danie komuś i sobie poczucia wysłuchania, sprawiedliwości w emocjach. Zwycięstwem więc i to bardzo często, jest więc poczucie szczęścia drugiej strony. Czy przecież wspólny cel, niezależnie od charakteru związku, relacji (może to być rodzina, partner, biznes, etc.). Zwyciężyłem nie oznacza - ja wygrałem. Zwyciężyłem - oznacza wygraną wszystkich. Przecież zwycięstwem rodzica jest osiągnięcia dziecka. Zwycięstwem partnera jest szczęście partnerki. I nawzajem. Zwycięstwem jest osiągnięcie czegoś. Nawet przez drugą osobę, jeśli mogliśmy się ku temu przyczynić. I nader wszystko, brak poczucia krzywdy u kogokolwiek. Bo krzywdę rozumiem. Jako tamto dziecko, jako ten dorosły. Zwycięstwem często była dla mnie radość z czyjejś radości. Niestety i czasem odzywało się to poczucie krzywdy z dzieciństwa, gdzie poczucie zwycięstwa utożsamiane było (w pewnych sytuacjach emocjonalnych) z pragnieniem posiadania racji. Gdy czułem się niewysłuchany, gdy miałem poczucie, że nie bierze się pod uwagę moich emocji, moich słów, uczuć. To wówczas odzywała się ta cała skrywana od dziecka niemoc, złość, krzyk, potrzeba wysłuchania mojej racji. Jeśli zaś niewysłuchana - posiadania racji. Z poczucia krzywdy. To przykre dziedzictwo z tamtych czasów. Zwycięstwo to nie posiadanie jednej i jedynej mojej racji. To nie musi być moja wygrana, abym było zwycięstwo. Zwyciężać jest bardzo miło. Ale nie przez negatywne emocje. Trzeba było się dokopać do tego dziecka, aby to emocjonalnie przewaluować. Jak w gorączce. Aby przejść ku zdrowiu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.