Przejdź do głównej zawartości

Biedne kobiety

Gdy nadchodzi wiek 36-37 lat w pośpiechu usiłują szukać miłości. Wcześniej jakby zapomniały, uniosły się dumą, honorem, bycie wybredną. Aczkolwiek tak naprawdę to jakieś emocje... Ponieważ inni ludzie dawno są w związku. To nawet nie ich wina, ale nie potrafią tego przekroczyć i są nieszczęśliwe. W każdym wieku można przeżywać miłość, czy nawet pierwszą miłość. Ale w wieku 80 lat trudno o trening komandosa i wysiłek jak u 20 latka.

Komentarze

  1. Nie pierwszy raz czytam o kobietach, które budzą się "z ręką w nocniku". "Nawet nie ich wina". Taaak... zwłaszcza, że to również wina dzisiejszych mężczyzn... leniwych, zapatrzonych w siebie, niegotowych na dorosłość. Ile znam takich przypadków. A w kobiecie rodzi się frustracja, bo niejednokrotnie mamiona obietnicami kocha bezgranicznie. Potem okazuje się, że jego priorytety się zmieniają, że jednak rodzina nie, działanie jakiekolwiek też nie... najlepiej kanapa, sen, gotowy obiad i czasem seks... i nawet to tylko wtedy, kiedy on chce. Jeśli pojawia się dziecko, to kobieta zdana jest sama na siebie. Jak podjąć świadomie taką decyzję?
    Oczywiście ludzie się nie zmieniają (pewne rzeczy może i tak, ale samo sedno człowieka nie) i on zawsze taki był, geny, wzorce, wychowanie... ale słowom na początku też się wierzy, tym bardziej, że towarzyszą temu emocje i niejednokrotnie ciężko jednoznacznie ocenić sytuację, zanim się wpadnie w relacje, jak śliwka w kompot. Z resztą wczytując się w Twoją historią też widać, że długo można trwać w czymś toksycznym kochając i dając szansę... Tylko mężczyźnie jest łatwiej. Nie dość, że może znaleźć młodszą kobietę, to i rodzinę może założyć później. Kobiecie zdarza się "przegrać" marzenia. Chociaż wiadomo, że w pewien sposób każdy sam odpowiada za swoje życie, za decyzje - to jednak wpływ innych często determinuje nasze działania - pozwalamy na to - ale to już kwestia samoświadomości i innych predyspozycji psychologicznych. Każdy ma jakąś przeszłość, która odcisnęła na nim ślad i na niego wpływa. Dużo można pisać. Chciałam dodać od siebie: biedni mężczyźni... biedni w głupocie, w której trwają, choć szczęśliwi, bo nieświadomi.
    Z zainteresowaniem czytam Twojego bloga. Często podziwiam za dojrzałość, o którą dziś trudno, czasem zatrzymuję się nad myślą. Zdarza mi się odnosić wrażenie, że sądy prezentowane uznawane są za ostateczne i niepodważalne. Tak jest, bo ja tak sądzę. I sama nie wiem czy lubić piszącego czy jednak zachować dystans :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wypowiem się o mężczyznach, ponieważ z tej strony mnie oni nie interesują i mało znam ten aspekt. Mogę jedynie mówić o sobie w jak najbardziej obiektywny sposób, jak tylko mogę się postarać, acz ktoś może widzieć mnie inaczej. Zapewne także każde uogólnienie pozwala mówić o pewnych prawidłach czy zachowaniach, ale w żadną ze stron nie wyczerpuje całego zbioru i nie jest bezwzględną regułą.
      Nie zgodzę się z Panią na pewno w jednej kwestii. Otóż ludzie się zmieniają. Wymaga to jednak ogromnego samozaparcia, chęci i... bywa, że pomocy z zewnątrz. Także długiego czasu. Sam jestem przykładem - jeśli ktoś by śledził - że zajęło mi to długo, także nadal trwa. I nie jest to łatwe. Powiem wprost: sam bym tego nie zdołał zrobić. Rozumiem jednak to, co Pan pisze. Wydaje mi się także, że w Pani słowach czuć gorycz wielokrotnej wiary w czyjąś zmianę (chyba, że się mylę).
      Zgadzam się, że mężczyźnie jest łatwiej z biologicznego punktu widzenia. Często nie ma problemu ze znalezieniem młodszej kobiety, zaś kobiecie w pewnym wieku trudniej już znaleźć młodszego i sama możliwość posiadania dzieci mocno się kurczy. I w tym sensie prawdą jest to co Pani pisze: "kobiecie zdarza się przegrać marzenia". Co jest przykre, smutne i nawet te pojęcia nie wyczerpują łez i żalu, jakie w kobiecie mogą wzbierać. Idealistycznie powiem, że szkoda każdego człowieka i każda kobieta, każdy mężczyzna, powinni móc mieć kogoś w ramionach, w czułości, do końca swych dni.
      Tak, ze względu na kogoś, na pewne nasze stany, podejmujemy pewne działania i sami na podstawie czegoś faktycznie determinujemy swoją przyszłość. Ale źródło decyzji czy braku możliwości przewidzenia, jest.. nieco wcześniej niż napotkany partner/ka i zanim nastąpiła miłość. Niestety. Niestety dla danej osoby.
      Czy mężczyźni są nieświadomi? Także nie znam odpowiedzi. Ale skoro popełniają samobójstwa (w Polsce przynajmniej) 5-6 razy częściej, to albo są bardzo świadomi, albo może przejaskrawiają, za bardzo się przejmują? Może jeszcze coś innego? Odpowiedzi jednej chyba nie ma. Ale racja, że i biedni ci mężczyźni... biedni w nieszczęściu emocji, utraty relacji, poszukiwaniach.
      Miło mi, że deklarujesz stałe zaglądanie tutaj. Jestem zaszczycony. Co zaś do tego co piszę (poglądy, obserwacje), to są to wszystko słowa wynikające najbardziej z aktualnych przeżyć, emocji, przemyśleń. Choć przecież sięga to wstecz. Nie twierdzę, że pewne sprawy będą wyglądały inaczej w przyszłości, ponieważ nadal zmiany następują i wraz z wiekiem z reguły dojrzalej patrzymy na świat.
      Czy lubić czy zdystansować się? Tego także nie podpowiem ;-) Na pewno z dystansu jest się bardziej krytycznym, a z lubieniem czyta się przyjemniej ;-)
      Pozdrawiam ciepło, gdziekolwiek jesteś i będziesz.

      Usuń
    2. Dobrze... zmieniają się, ale bardzo rzadko i jest to bardzo ciężki i długotrwały proces :) Tak... gorycz rozczarowania. Do tej pory szukałam winy dookoła, bo wydawało mi się, że robię wszystko najlepiej, jak potrafię... zatem dlaczego? Okazuje się jednak, że problem leży tez we mnie i teraz, kiedy to wiem, to ja mogę zdecydować na jakie kompromisy chcę iść, co mi odpowiada, co nie - także w sobie - i nad czym warto pracować.
      A może mężczyźni popełniają samobójstwa częściej, bo są po prostu słabsi? Nie wiem - ciężko jednoznacznie określić. Obserwuję otoczenie i zastanawiam się nad tym, co mówią o kobietach... że to przez nas, kobiety, mężczyźni popadają w depresję, czują się niepotrzebni, bo jesteśmy wyzwolone, samodzielne, potrafimy sobie poradzić ze wszystkim same. Moim jednak zdaniem, to my stajemy się takie, bo nie mamy na kim polegać, bo... przecież lubię biegać po sklepach, to deski z castoramy (przykładowa sytuacja) też przywiozę prawda? Oczywiście... tylko po co kobiecie taki Mężczyzna? Kobieta wcale nie chce sobie radzić ze wszystkim sama. Chce, żeby ON wziął ją w ramiona i powiedział: zajmę się tym. Albo po prostu się zajął. Przypomina mi się cytat z Lema: "Weźmy choćby to, z czym pan tak się zżył, że przestał dostrzegać wyjątkowość zjawiska: ryzyko. Nie ma go już, Bregg. Mężczyzna nie może zaimponować kobiecie brawurą, szaleńczym postępkiem, a przecież literatura, sztuka, cała kultura wiekami karmiła się tym nurtem: miłość w obliczu ostateczności. Orfeusz zszedł po Eurydykę do Hadesu. Otello zabił z miłości. Tragizm Romea i Julii… dziś nie ma już tragedii. Nie ma nawet jej szansy. Zlikwidowaliśmy piekło namiętności, a wtedy okazało się, że za jednym zamachem i niebo przestało istnieć. Wszystko jest teraz letnie, Bregg."
      Na koniec prawda jest taka, że jedni i drudzy, kobiety i mężczyźni mają podobne problemy - nie kwestia płci a kwestia człowieka. Ile ma w sobie empatii, zrozumienia, chęci by się starać. Jak coś działa tylko w jedną stronę, to w końcu rodzi się bunt. A nasz pogląd wynika z naszych subiektywnych doświadczeń :) Bo wg mnie...
      ~Ona pragnie tego, co niewielu potrafi dać. Pragnie rzeczy prostych. Mało kto potrafi jeszcze robić to co proste. Chce jeść kanapki z topionym serem, moczone w keczupie i podane na papierowym talerzyku, a nie obiad w luksusowej restauracji. Chce siedzieć na plaży o zachodzie słońca, a nie spędzać urlop w egzotycznych krajach. Otrzymywać skreśloną własnoręcznie kartkę z napisem zależy mi na Tobie, zamiast jubilerskiego cacka kupionego przed trzema laty. Chce, abyś ją uczesał, nie posyłał na cały dzień do salonu piękności.
      Ona pragnie rzeczy jeszcze prostszych. Takich o których można by sądzić, że o nich zapomnieliśmy. Chce abyś spytał ją o zdanie, nim pocałujesz ją po raz pierwszy i drugi. Chce abyś trzymał ją za rękę, kiedy będziecie oglądać stare filmy na kanapie. Chce, abyś przy rozmowie patrzył na nią. (…)
      Nie ma nic przeciw temu, abyś wychodził z kumplami tak często, jak ci się podoba. Chce abyś cieszył się życiem. Możesz pracować poza domem i wyjeżdżać służbowo. Chce, abyś był szczęśliwy w pracy i odnosił sukcesy. Nie musisz być super kochankiem. Chce poznać twoje ciało i nauczyć się swojego. Od czasu do czasu możesz być zachłanny, egoistyczny i wymagający. Chce dojść z tobą do porozumienia. Chce w pełni wykorzystać dany wam czas. „Czego ona chce?” - ktoś zapytał. Chce tylko być kochana, po prostu. Tak samo jak kocha wszystko w swoim życiu. Nie kieruje się żadną skomplikowaną formułą. Wszystko pochodzi z serca. Chce, abyś ją kochał sercem. Jak dotąd jednak nikt jej tak nie kochał, bo ludzie poświęcają czas na rozmyślania i analizy, na robienie głupstw i wynajdywanie powodów, by nie kochać sercem.~
      Choć wszystko to brzmi górnolotnie, to ilu takich ludzi spotkałeś?
      Miłego dnia :)

      Usuń
    3. I to jest na pewno droga do sukcesu: zmieniać siebie, a nie obwiniać innych. Wiadomo, że i inni nam przykrości sprawiają, potrafią wyrządzić krzywdę. Ale zmieniając siebie możemy nauczyć się lepiej rozpoznawać, kogo unikać, albo jak sobie radzić ze sobą, ale i z innymi. Może nawet im pomóc.
      Nie, mężczyźni nie mają co obwiniać kobiet. Natomiast to, jaki jest mężczyzna - to niestety czasem ta negatywna strona jest wynikiem jednej kobiety i jednego mężczyzny: matki i ojca.
      Bardzo pięknie piszesz o tym, czego pragnie kobieta. Nie mogę się nie zgodzić.
      Ilu ja spotkałem? Może spotykałem, a nie widziałem? Widzę lepiej, choć wzrok słabszy ;-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.