Przejdź do głównej zawartości

Metody służb na sznurku władzy

5 lat temu tłum szalał na Krakowskim Przedmieściu. Polska się podzieliła jeszcze bardziej. Większość mówiła, że co to za oszołomy bronią krzyża, który winien być w kościele. Powinien. Ale tłum nie myśli i to nie jego wina. Jeśli jest lider w tłumie, to pociągnie za sobą tłum. Wypuszczono liderów. Oni się sami nie znaleźli. Ludzie słabi nie zostają liderami. A tacy byli ci spod krzyża. Liderami mogą zostać wyszkoleni prowokatorzy. Wiemy już dziś z historii, iż Lenin był opłacany przez wywiad niemiecki. Miał rozbić carską Rosję - wroga Niemiec - od środka. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli i w 1920 roku Rosja ruszała na Europę, ale na szczęście w Polsce dostała kopniaka w tył zwrot. Na Krakowskie wypuszczono prowokatorów. Mieli oni ośmieszyć opozycję. Podstawiona Andrzeja Hadacza i tzw. Joannę od krzyża. Robili bardzo dobre show. Polska zaczęła wyśmiewać i szydzić z całego stronnictwa tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Plan się udał. Ludzie łyknęli. Ja wówczas również. Minął pewien czas i Hadacz zaczął pojawiać się blisko Janusza Palikota. Wiadomo, Palikot to przyjaciel Bronisława Komorowskiego. Też numer z tym się udał. Udawana opozycja wobec PO, zaś de facto miało to zebrać poparcie dla rządowych spraw. I mieli 10%, plus to co Platforma.



Potem Hadacz pojawiał się przy protestujących rolnikach, aby ich zdyskredytować. Wszędzie. 
Otóż władza dzisiaj jest jeszcze gorsza niż za PRL. Dlaczego? Wtedy wiedziano kto swój, a kto wróg. Wiedziano, że media kłamią. Dzisiaj wielu ludzi nie wie i nie widzi, że działa to wszystko pod płaszczykiem demokracji. Metody jednak pozostały te same. 

Tutaj Jowita Kacik, doradczyni Komorowskiego (słynna suflerka, która mówi prezydentowi, jakie słowa ma wypowiadać), zdjęcie razem z ową Joanną. "Praca" wykonana, zapewne wynagrodzenie adekwatne było. 


 Niedawno wyszło, że na taśmach Sowy rozmawia szef CBA z Bieńskowską. I mówi wprost, iż za podpaleniem budki wartowniczej przy ambasadzie rosyjskiej stały polskie służby. Po co? Aby zdyskredytować Ruch Narodowy, czy w ogóle opozycję. Przecież szli tam wszyscy protestujący przeciw polityce PO. Chodzi o to, aby prowokacjami wyeliminować każdą opozycję. Nawet, jeśli nie jest zbyt silna jeszcze. Oczywiście potem w mediach bardzo długo, jaka to hołota i bydło, pali, niszczy, etc. Robota wykonana. Co to za państwo, które niszczy własnych obywateli, aby utrzymać się przy władzy i przywilejach? Totalitarne państwo. Kiedy Polska stała się taka na powrót po 1989 roku? Okazuje się, że wraz z władzami z PO, które są hojnie wspierane przez ludzi byłych służb PRL-u, m.in. WSI. 

Hadacz zaś dalej wykonywał zadania dla władzy i chętnie, już bez ukrywania, pokazuje się z Komorowskim.

 


I na koniec, tuż przed ciszą wyborczą, zrobiono prowokację w Toruniu. Iż niby zamach, jaka to opozycja groźna. I co się okazało? "Zamachowiec" z Torunia wypuszczony po 4 godzinach. Chłopak który przyszedł na spotkanie Komorowskiego z krzesłem nadal siedzi w więzieniu. Więcej wyjaśni mecenas z Torunia.


Tu teks, na wszelki wypadek, gdyby pod linkiem nie było za jakiś czas:

Na pytanie w tym okienku FB "o czym teraz myślisz?" trudno mi odpowiedzieć. Bo czasem i doświadczonemu prawnikowi trudno w głowie poukładać puzzle.
W przerwie między spotkaniami z Klientami rzucam okiem na wiadomości w necie. Zadyma na wiecu pana Prezydenta Komorowskiego w Toruniu. Skoro to w moim mieście zadyma, to czytam: z raportu BOR wynika jasno, znaczy się czarno na białym - zamach na pana Prezydenta. I relacja: gość leci w kierunku Głowy Państwa, w jednej ręce reklamówka z koszulką organizacji broniącej życia, w drugiej - ulotka tejże organizacji.
Wróciłem do domu. Po 17 telefon: czy podejmę się obrony gościa, który napadł był na pana Prezydenta, bo go ułapili i ze skóry rękoma policyjno-prokuratorskimi obdzierają. Decyzje podejmuję szybko - tak. Pół godziny później dzwoni żona tegoż ułapionego i prosi mnie, abym podjął się obrony jej męża. Mówię - tak. Dzwonię do Prokuratury, przedstawiam się i mówię, że żona ułapionego chce, abym wystąpił w roli obrońcy jej męża. Pani Prokurator na to, że właśnie go przesłuchuje i przesłuchiwany nie chce obrońcy. Poczułem się sprowokowany, bo nie bardzo ufałem oświadczeniu pani Prokurator. Zaprzęgam i pół godziny później jestem pod bramą do Prokuratury. Wychodzi strażnik, przedstawiam się, podaję wizytówkę. Wraca po chwili i przekazuje, że pani Prokurator przesłuchuje ułapionego i mam nie przeszkadzać.
Nowatorskie to dla mnie zachowanie, czekam zatem jak azor pod furtką, co dla przechodniów dziwacznie się jakoś musiało wydawać. W tym czasie podszedłem do dziennikarzy, którzy już tłumnie ze sprzętem z wozów bojowych wylegli i dzielę się refleksjami na temat mojego warowania pod bramką. Minut kilka później woła mnie strażnik zaprasza na korytarz. Mam czekać. Stoję, czekam, rozmawiam ze zmęczonymi sprzątaczkami.
Indianie przetłumaczyliby pewnie słowo "adwokat", wyjaśniając, ze znaczy to: "ten, który cierpliwie czeka".
21.30 poruszenie na korytarzu. Wychodzi ułapiony i wita się ze mną. Przedstawiam się, mówię, ze jego żona mnie tu przysłała, wyjmuję pełnomocnictwo. Ułapiony z wyglądu wyluzowany mówi, że dziękuje, ale on obrońcy nie potrzebuje, bo wszystko jest w porządku. Więc ja, najwyraźniej zaskoczony, że gotów jestem bronić go za darmochę, rękę mi uścisnął i ze spokojem podziękował.
No wolny człowiek jest, myślę sobie, sam wie, co dla niego dobrze.
Wsiadam do auta, dzwonię do jego żony i mówię, jak się sprawy mają. Żona z głosu zatroskana, ale nie komentuje decyzji męża.
Pół godziny później dzwoni i mówi, że mąż wrócił już do domu. Ja do swojego też wróciłem, ale całkiem nie rozumiejąc nic z tego, w czym uczestniczyłem.
Z jazgotu mediów zrozumiałem, że to wilkołak jakiś, bandzior ten ułapiony (funkcjonariusz z nietypowym układem gwiazdek a pagonach opowiadał w telewizorni, jak to chłop notowany na Policji za szereg makabrycznych czynów - nie powiedział tylko, czy za jakiś został prawomocnie skazany).
Biorąc pod uwagę, że zarzut mógł być oparty na art. 134 lub 135 kk, to zagrożenie karą jest bardzo wysokie. Po blisko 4 godzinach przesłuchania w Prokuraturze chłop rozmawia ze mną zrelaksowany i odprężony, słyszę: "wszystko w porządku, nie potrzebuję obrońcy" i zaraz potem wraca do domu.
A media jak oszołomione stale puszczają relacje z "zamachu na Prezydenta" w Toruniu, ciągle podkreślając, że zamachujący się miał akcesoria prolaif (ortodoksi wybaczą pisownię). A kto mógł mieć ulotki o treściach przeciwaborcyjnych? No toż chyba tylko jakiś zaprzysięgły pisior i radiomaryjny oszołom. W Toruniu to przecież tylko takie elementy chodzą.
A w Onecie cytują wypowiedź pana Prezydenta: "Za dużo jest w naszym kraju budowanego klimatu nienawiści, pogardy, lekceważenia, obrażania - ocenił. Komorowski ostrzegł też przed "falą nienawiści" zalewającą kraj".
Co ma widz kilka godzin przed ciszą wyborczą z tego zrozumieć? Pewnie wielu zrozumiało, że uchowaj Boże i wszyscy święci głosować na takich zamachujących się na Głowę Państwa pisiorów, z panem Dudą Posłem na czele!
A może to ja po prostu miałem tylko strasznie ciężki tydzień i zamiast siedzieć w domu i wiadomości do nocy oglądać, wycieram korytarze w toruńskiej Prokuraturze?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.