Długie rozmowy z przyjaciółmi i byłą kobietą. Właściwie mogę powiedzieć, że miałem znaczny wpływ na ich ścieżki życiowe. Nie tylko inspiracją, ale konkretnymi działaniami, pomocą. Jedną z kobiet nauczyłem montować filmy, zaraziłem pasją tworzenia filmu, a szczególnie tworzenia filmu na "stole montażowym". Ponadto pokazałem klasykę filmu, zachęcałem do pogłębiania tego tematu. Stałem się jej przewodnikiem (nie, to nie moje słowa). Dzisiaj jest osobą, której pracą jest montaż filmów (skończyła drugie studia w tym kierunku, właściwie odrzucając zdobyty tytuł z innego profesji). To wszystko stało się jej drogą, mającą wpływ na życie osobiste.
Inna zaraziła się sympatią do kotów, co również ma przecież wpływ na codzienne funkcjonowanie i inklinacje. Może nie w kwestii pracy, ale subtelności czasu wolnego.
Jeszcze inna zdobyła doświadczenie w języku angielskim i tym także zajęła się w życiu. To część jej wykształcenia i doświadczenia, pracy. Ponadto zdobyła możliwość różnorodności kręgu znajomości.
Kilku przyjaciołom pomogłem, dając im pracę. Wpłynęło to na ich dalsze możliwości, z czego
niektórzy skorzystali skwapliwie.
Na studiach zaś oddziaływanie na moje życie miał mój przyjaciel. To on zaprowadził mnie do studia filmowego, to on wskazał reżysera w teatrze. Sam potem mniej się w tym udzielał, ale ja zostałem, konsekwentnie. Wiele mu zawdzięczam. Doświadczenia, kierunków życia. Bywają także zbiegi okoliczności, przypadki, za którymi podążymy lub nie. Będąc w Rumunii, spędzając mroźny wieczór w miasteczku Vlada Tapesa, spotkałem przypadkiem Amerykańskiego Serba. Jedna informacja którą mi przekazał, użyta przeze mnie, miała ogromny wpływ na moje dalsze życie, zarówno zawodowe, jak i tym bardziej osobiste. Jedno przypadkowe spotkanie, jedna rozmowa.
Potrafiłem narzucić przyjacielowi tematykę ścieżki artystycznej, tak to nazwijmy. Umiałem na tyle przedstawić możliwości i przyszłe rezultaty, że uznał je jak swoje i zaangażował się ze mną w konkretne działania.
Inny kumpel niedawno miał zjazd absolwentów, z okazji 10 lat ukończenia studiów. Wspominano także i część naszej studyjnej działalności. Ludzie, którzy nas osobiście nie znali, mówili, że tworzyliśmy na uniwersytecie najlepsze kino w mieście i było to wspaniałem miejsc do integracji, pogłębiania wrażliwości.
Różnych ludzi spotykamy na swojej drodze. Na jednych my odciskamy piętno, inni na nas. Czasem jest to przypadek (jak u Kieślowskiego), czasem nakierowanie celowe. Wszystko zależy także, czy my, oni, są chłonni i otwarci na coś nowego. Warto wymieniać się doświadczeniem i wiedzą. I podążać za ludźmi, którzy prowadzą nas na nowe, nieznane nam wcześniej obszary. To życie prowadzi. Kolega zmienił miejsce zamieszkania i w wąskim gronie powiedział, że jeszcze zastanawia się czy zostać czy wracać. Inny zapytał "Po co decydować? Niech życie samo się potoczy, albo otworzą się pewne drogi, albo nie i zobaczysz co się stanie".
Kto na Was wywarł wpływ? Kto coś podpowiedział? Na kogo Wy mieliście oddziaływanie? Warto to czasem "przeskanować", aby zdać sobie sprawę kim jesteśmy, kim byliśmy i kim będziemy. To także część naszej osobowości i zakorzenienia w społeczeństwie.
Inna zaraziła się sympatią do kotów, co również ma przecież wpływ na codzienne funkcjonowanie i inklinacje. Może nie w kwestii pracy, ale subtelności czasu wolnego.
Jeszcze inna zdobyła doświadczenie w języku angielskim i tym także zajęła się w życiu. To część jej wykształcenia i doświadczenia, pracy. Ponadto zdobyła możliwość różnorodności kręgu znajomości.
Kilku przyjaciołom pomogłem, dając im pracę. Wpłynęło to na ich dalsze możliwości, z czego
niektórzy skorzystali skwapliwie.
Na studiach zaś oddziaływanie na moje życie miał mój przyjaciel. To on zaprowadził mnie do studia filmowego, to on wskazał reżysera w teatrze. Sam potem mniej się w tym udzielał, ale ja zostałem, konsekwentnie. Wiele mu zawdzięczam. Doświadczenia, kierunków życia. Bywają także zbiegi okoliczności, przypadki, za którymi podążymy lub nie. Będąc w Rumunii, spędzając mroźny wieczór w miasteczku Vlada Tapesa, spotkałem przypadkiem Amerykańskiego Serba. Jedna informacja którą mi przekazał, użyta przeze mnie, miała ogromny wpływ na moje dalsze życie, zarówno zawodowe, jak i tym bardziej osobiste. Jedno przypadkowe spotkanie, jedna rozmowa.
Potrafiłem narzucić przyjacielowi tematykę ścieżki artystycznej, tak to nazwijmy. Umiałem na tyle przedstawić możliwości i przyszłe rezultaty, że uznał je jak swoje i zaangażował się ze mną w konkretne działania.
Inny kumpel niedawno miał zjazd absolwentów, z okazji 10 lat ukończenia studiów. Wspominano także i część naszej studyjnej działalności. Ludzie, którzy nas osobiście nie znali, mówili, że tworzyliśmy na uniwersytecie najlepsze kino w mieście i było to wspaniałem miejsc do integracji, pogłębiania wrażliwości.
Różnych ludzi spotykamy na swojej drodze. Na jednych my odciskamy piętno, inni na nas. Czasem jest to przypadek (jak u Kieślowskiego), czasem nakierowanie celowe. Wszystko zależy także, czy my, oni, są chłonni i otwarci na coś nowego. Warto wymieniać się doświadczeniem i wiedzą. I podążać za ludźmi, którzy prowadzą nas na nowe, nieznane nam wcześniej obszary. To życie prowadzi. Kolega zmienił miejsce zamieszkania i w wąskim gronie powiedział, że jeszcze zastanawia się czy zostać czy wracać. Inny zapytał "Po co decydować? Niech życie samo się potoczy, albo otworzą się pewne drogi, albo nie i zobaczysz co się stanie".
Kto na Was wywarł wpływ? Kto coś podpowiedział? Na kogo Wy mieliście oddziaływanie? Warto to czasem "przeskanować", aby zdać sobie sprawę kim jesteśmy, kim byliśmy i kim będziemy. To także część naszej osobowości i zakorzenienia w społeczeństwie.
Komentarze
Prześlij komentarz