Chyba będę zmuszony przyznać ponownie, iż Arystoteles miał rację. Pisał on, że ośrodek uczuć, emocji, znajduje się w sercu. Dzisiaj wiemy, że oczywiście głowa zarządza wszystkim. Czy jednak jest tak do końca?
To, jak zostajemy wychowani, pozostaje z nami, niezależnie od tego co sobie myślimy. To znaczy, w układzie wegetatywnym, nerwowym zapisywane są określone odruchy, reakcje. Jest on niezależny od naszych myśli. Jako niemowlę, małe dziecko, reagujemy i zostajemy nauczeni określonych odruchów. Jak - nie przymierzając - można wytresować psa, fokę, papugę. Odbywa się takie tresowanie dziecka. Oczywiście, dla jego dobra. Musi być przygotowane do tego, by przejść na tryb coraz większej samodzielności. Samo dziecko także wpaja w swój system nerwowy pewne odruchy. Uczy się na świecie, na swoich błędach. To jak z psami Pawłowa. Nie jest potem tak, że to, co zostało zakodowane w naszym systemie nerwowym możemy sobie ot tak wygumkować. Nikt z nas nie skupia się na oddychaniu, a to się dzieje. Możemy to przez chwilę kontrolować, ale wymaga to naszego niebywałego skupienia i nie możemy temu poświęcić całego życia.
Tak zostają nam wpojone określone wartości czy antywartości, określone pojęcia za którymi widnieje rzeczywistość im odpowiadająca. Schematy, mapy dla naszego ciała. System nerwowy zapamiętuje. Czy koduje się to w móżdżku, czy w jakiejś innej części ciała - mniej ważne. Możesz sobie myśleć, że zrobisz tak, czy nie zrobisz tego (ponownie), ale jeśli nie zwrócisz się do tego, aby ruszyć te zakodowane schematy w systemie nerwowym, to nic nie zmienisz. To nie myśl, to system nerwowy tobą zawiaduje. Oczywiście, człowiem posługuje się rozumem, ale już kilkaset lat temu wielki filozof Leibniz pisał, że posługujemy się rozumem w zaledwie ok. 30% naszego czasu. Reszta odbywa się automatycznie. Ten automat to nasz system nerwowy. W przypadkach szczególnych, mocno zakorzenionych w systemie nerwowym (bolesnych, ważnych, odwołujących się do najsilniejszych uczuć: strachu, miłości, bezpieczeństwa, porzucenia) reakcje będę znacznie silniejsze niż przy cofnięciu ręki od wyższej temperatury płomienia świecy. System nerwowy działa bezwiednie. W założeniu oczywiście, że to, czego zostaliśmy nauczeni będzie służyło naszemu dobru i będziemy mogli skupiać się myślą na innych sprawach. Wtedy system nerwowy odciąża naszą myśl, możemy z automatu działać prawidłowo. Gorzej, jak wpojone człowiekowi odruchy negatywne, destrukcyjne, przeczące naturalnym potrzebom i instynktom: potrzeby drugiego człowieka, rozwoju, dobroci. Wtedy nie myślą można to zresetować, ale swego rodzaju "operacją" na systemie nerwowym. Oduczyć określonych reakcji, cofnięć przed poparzeniem, akceptacji, wyjścia po nowe bodźce i zakodowania nowych odruchów.
Gdy dzieje się coś, co narusza to wszystko, dotyka bolesnych czy po prostu nauczonych odruchów, to ujawnia się to w systemie nerwowym: szybsze bicie serca, niepokój. Może być ból brzucha, nerek, generalnie jamy brzusznej, migrenowy ból głowy. To wszystko wynikać może ze sprzeżenia układu nerwowego w zderzeniu z emocjami, określonymi stanami sprzecznymi, czy dotykającymi wklejonych człowiekowi odruchów. Stąd serce u Arystotelesa, jako siedziba emocji, uczuć. Dobrze obserwował, że automatycznie rzutuje to na układ naczyniowy i nerwowy. Tak jak stres, który może prowadzić do chorób serca.
To, jak zostajemy wychowani, pozostaje z nami, niezależnie od tego co sobie myślimy. To znaczy, w układzie wegetatywnym, nerwowym zapisywane są określone odruchy, reakcje. Jest on niezależny od naszych myśli. Jako niemowlę, małe dziecko, reagujemy i zostajemy nauczeni określonych odruchów. Jak - nie przymierzając - można wytresować psa, fokę, papugę. Odbywa się takie tresowanie dziecka. Oczywiście, dla jego dobra. Musi być przygotowane do tego, by przejść na tryb coraz większej samodzielności. Samo dziecko także wpaja w swój system nerwowy pewne odruchy. Uczy się na świecie, na swoich błędach. To jak z psami Pawłowa. Nie jest potem tak, że to, co zostało zakodowane w naszym systemie nerwowym możemy sobie ot tak wygumkować. Nikt z nas nie skupia się na oddychaniu, a to się dzieje. Możemy to przez chwilę kontrolować, ale wymaga to naszego niebywałego skupienia i nie możemy temu poświęcić całego życia.
Tak zostają nam wpojone określone wartości czy antywartości, określone pojęcia za którymi widnieje rzeczywistość im odpowiadająca. Schematy, mapy dla naszego ciała. System nerwowy zapamiętuje. Czy koduje się to w móżdżku, czy w jakiejś innej części ciała - mniej ważne. Możesz sobie myśleć, że zrobisz tak, czy nie zrobisz tego (ponownie), ale jeśli nie zwrócisz się do tego, aby ruszyć te zakodowane schematy w systemie nerwowym, to nic nie zmienisz. To nie myśl, to system nerwowy tobą zawiaduje. Oczywiście, człowiem posługuje się rozumem, ale już kilkaset lat temu wielki filozof Leibniz pisał, że posługujemy się rozumem w zaledwie ok. 30% naszego czasu. Reszta odbywa się automatycznie. Ten automat to nasz system nerwowy. W przypadkach szczególnych, mocno zakorzenionych w systemie nerwowym (bolesnych, ważnych, odwołujących się do najsilniejszych uczuć: strachu, miłości, bezpieczeństwa, porzucenia) reakcje będę znacznie silniejsze niż przy cofnięciu ręki od wyższej temperatury płomienia świecy. System nerwowy działa bezwiednie. W założeniu oczywiście, że to, czego zostaliśmy nauczeni będzie służyło naszemu dobru i będziemy mogli skupiać się myślą na innych sprawach. Wtedy system nerwowy odciąża naszą myśl, możemy z automatu działać prawidłowo. Gorzej, jak wpojone człowiekowi odruchy negatywne, destrukcyjne, przeczące naturalnym potrzebom i instynktom: potrzeby drugiego człowieka, rozwoju, dobroci. Wtedy nie myślą można to zresetować, ale swego rodzaju "operacją" na systemie nerwowym. Oduczyć określonych reakcji, cofnięć przed poparzeniem, akceptacji, wyjścia po nowe bodźce i zakodowania nowych odruchów.
Gdy dzieje się coś, co narusza to wszystko, dotyka bolesnych czy po prostu nauczonych odruchów, to ujawnia się to w systemie nerwowym: szybsze bicie serca, niepokój. Może być ból brzucha, nerek, generalnie jamy brzusznej, migrenowy ból głowy. To wszystko wynikać może ze sprzeżenia układu nerwowego w zderzeniu z emocjami, określonymi stanami sprzecznymi, czy dotykającymi wklejonych człowiekowi odruchów. Stąd serce u Arystotelesa, jako siedziba emocji, uczuć. Dobrze obserwował, że automatycznie rzutuje to na układ naczyniowy i nerwowy. Tak jak stres, który może prowadzić do chorób serca.
Komentarze
Prześlij komentarz