Przejdź do głównej zawartości

Akceptacja

Co jest w miłości? Akceptacja. Akceptacja jest pierwotniejsza niż miłość, z niej się rodzi miłość. Dziecko potrzebuje przede wszystkim akceptacji. Wtedy już ma potencjał do rozwoju.
Akceptacji potrzebuje także każdy człowiek. Jedni mniej, inni bardziej, jeśli nie dostali pełnej akceptacji w dzieciństwie. Naszymi przyjaciółmi są ludzie, których akceptujemy. W pełni. I my jesteśmy traktowani jak przyjaciele, jeśli jesteśmy w pełni akceptowani. W związku to samo. Dobrze się czujemy, jeśli jesteśmy akceptowani i druga osoba czuje, że ją uznajemy. Do tego wówczas dochodzą także silne emocje seksualne. Aprobuje się nie tylko to, co uznajemy za zalety, ale także wady (czyli coś subiektywnego, co nam nie do końca wcześniej odpowiadało). Albo raczej powinno być, iż akceptujemy czyjeś zachowania, stany. Nawet, jeśli odbiegają od tego, co jest zazwyczaj. Akceptacja rodzi zaufanie, przywiązanie, nadzieję na przyszłość, miłość. No, oczywiście są i inne czynniki, problemy, radości. Może nam coś w tym przeszkadzać (najczęściej lęk przed odrzuceniem i wyprzedzenie hipotetycznej przyszłości - pozbawionej nadziei - prowokowanie odrzucenia lub odrzucenie). Nie oznacza to tak naprawdę braku uznania drugiej osoby. Zawiłe. Ale koncentrując się na aprobacie, to jest ona sama w sobie kluczowa, aby ktoś się z nami dobrze poczuł, czy my z jakąś osobą.
Jeśli spojrzycie na Wasze związki, przyjaźnie, to przecież tak jest. Nawet jak coś Was lekko uwiera, to akceptujecie to, macie do tego stosunek taki, że bierze się osobę taką, jaką jest. Przyjaciele których mam, czy związki jakie miałem, opierały się przecież także na tym. Nikt nie zostałby moim przyjacielem, gdybym nie akceptował tej osoby. Tak samo nie związałbym się z kobietą, gdybym jej w pełni nie akceptował. Każdego przyjaciela aprobowałem, każdą kobietę uznawałem ze wszystkim, kim była. Najbardziej wrażliwe są jednak dzieci. I zważcie na to w kontaktach z nimi. One potrzebują akceptacji. Waszej także.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.