Przyzwyczajenie? Choć czasem słowo "przyzwyczajenie" kojarzy się to negatywnie, z rutyną, to tak na pewno nie jest w tym przypadku. Do pisania zachęciła mnie bliska mi wówczas osoba, twierdząc, że mam coś do powiedzenia i powinienem pisać. Mówiła że sama nie ma, więc nie pisze, co obiektywnie nie było prawdą, a niestety jej brakiem wiary w to, że nikogo nie zainteresują jej myśli i uczucia. Najlepsze nie było to oficjalne, teksty o czymś, którymi się chwaliła, ale to personalne, z uczuciem, notki które publikowała na facebooku. To było prawdziwe. Co do mnie, wówczas sam jeszcze nie uważałem za bardzo, czy kogoś może interesować to, co widzę, czuję. Po jakimś czasie była także krytyka, że to co piszę, jest niestylistyczne i chyba nie czytam tego, co napisałem. Krytyka uzasadniona(choć w formie szorstkiej), ponieważ faktycznie nie czytam i nie przykładam wielkiej staranności do stylu. Liczy się dla mnie treść, choć pewnie w innej formie zyskałoby szersze grono. Odwołuję się jednak do greckich filozofów, iż to nie ilość ma znaczenie, ale jakość. Kto zdoła przebrnąć przez to, może coś dla siebie wyniesie. Kto nie - idzie dalej. Nawyk pozostał, a sprawia mi on przyjemność.
Zajrzałem w statystyki. Blog założony w maju 2010 roku. Coś zacząłem publikować pod koniec 2011 roku i początek 2012 r. Potem cisza i więcej dopiero na przełomie lata i jesieni 2012 r. Pod koniec kolejnego roku ponownie mniej, by znów po jakimś czasie być bardziej aktywnym. Nie jest tajemnicą i niczym dziwnym, że wydarzenia z życia osobistego wpływają na zainteresowania, inspiracje, jakimi człowiek się kieruje, w czym się udziela. Mniej dotyczy to pewnych usystematyzowanych aktywności (praca, treningi), ale bardziej tam gdzie jest dowolność czasu. Wydarzenia, które inspirowały czy angażowały w coś innego. To ważne. Odbiór, percepcja i kształtowanie się pewnych spraw w reakcji na otaczającą rzeczywistość. Czasem radośnie inspirującą, czasem smutną lub twardą jak beton. Czyli tak, jakie bywa nasze życie. Ktoś, kto tego nie dopuszcza, może tylko ukrywa szeroka paletę uczuć i stanów, ale przecież każdy napotyka czy każdego dotykają rozmaite wydarzenia. I dobrze, że są w naszym życiu inspiracje, czy motywacje. Nie jesteśmy samotną wyspą i powiązani jesteśmy przeogromną siecią współzależności.
Może czas wrócić też do szerszych form? Inspirację znajdę w otaczającym świecie i mojej reakcji nań. Tymczasem życzę Wam aktywności i samych najlepszych natchnień.
Zajrzałem w statystyki. Blog założony w maju 2010 roku. Coś zacząłem publikować pod koniec 2011 roku i początek 2012 r. Potem cisza i więcej dopiero na przełomie lata i jesieni 2012 r. Pod koniec kolejnego roku ponownie mniej, by znów po jakimś czasie być bardziej aktywnym. Nie jest tajemnicą i niczym dziwnym, że wydarzenia z życia osobistego wpływają na zainteresowania, inspiracje, jakimi człowiek się kieruje, w czym się udziela. Mniej dotyczy to pewnych usystematyzowanych aktywności (praca, treningi), ale bardziej tam gdzie jest dowolność czasu. Wydarzenia, które inspirowały czy angażowały w coś innego. To ważne. Odbiór, percepcja i kształtowanie się pewnych spraw w reakcji na otaczającą rzeczywistość. Czasem radośnie inspirującą, czasem smutną lub twardą jak beton. Czyli tak, jakie bywa nasze życie. Ktoś, kto tego nie dopuszcza, może tylko ukrywa szeroka paletę uczuć i stanów, ale przecież każdy napotyka czy każdego dotykają rozmaite wydarzenia. I dobrze, że są w naszym życiu inspiracje, czy motywacje. Nie jesteśmy samotną wyspą i powiązani jesteśmy przeogromną siecią współzależności.
Może czas wrócić też do szerszych form? Inspirację znajdę w otaczającym świecie i mojej reakcji nań. Tymczasem życzę Wam aktywności i samych najlepszych natchnień.
Komentarze
Prześlij komentarz