Przejdź do głównej zawartości

Macierzyństwo

Natury nie da się oszukać. To znaczy da się, ale będzie to oszustwem właśnie. I nie pozostaje to bez konsekwencji. Naturalnym stanem dla kobiety jest macierzyństwo. Jeśli kobieta nie odczuwa takiej potrzeby, to przyczyną jest jakiś lęk zazwyczaj. Pomijam stan zakonny, ponieważ to zupełnie coś innego. Lęk spowodowany doświadczeniem, lub czymś zatajonym, zepchniętym, jakimś wydarzeniem z dzieciństwa. Może to być brak ojca, brak matki (lęk, czy samej się spełni w roli matki) czy inne czynniki. Takich drobnych niuansów może być naprawdę wiele, ale sprowadzają się one do lęku. Oczywiście potem mogą wybierać takich partnerów, gdzie będą sobie wyszukiwały powody, usprawiedliwiać się, by dzieci nie urodzić. Znam wiele kobiet, które są tuż przed czterdziestką, a nawet i po, i nie posiadają dzieci. Jedne chcą je mieć, ale do tej pory nie mają. Inne nie chcą. Jedne są samotne, inne w przelotnych związkach, niektóre w związkach małżeńskich. I w zależności od sytuacji, mają wspólne mianowniki, wspólne, łączące ich zachowania, cechy. Otóż właściwie 90% z nich posiada jakieś zwierzątko. Najczęściej są to koty lub kot. Bywają do tego jeszcze psy, świnki morskie. Więcej nie spotkałem kombinacji. Naturalna potrzeba ciepła i uczuć, przelewana jest na zwierzę i od zwierzęcia w pewnym stopniu uzyskiwana. Taka sublimacja. Oczywiście daje to także upust uczuciom, których kobieta ma wiele, jej serce jest pełne miłości, potrzeby opiekowania się kimś, czułości wobec kogoś. To także bardzo miłe, jak kot wtula się i mruczy, pies przybiega i łasi się na powitanie. Tak i lubimy, gdy człowiek nas wita z uśmiechem, przytula się do nas. To naturalne. I wystarczy też popatrzeć na te kobiety. Jej sposób zachowania wobec zwierzęcia, jak kobiety wobec małego dziecka. Takie same zabiegi, zwracanie się do istoty. Tylko reakcja zwrotna jest uboższa z konieczności. Zwierzę nie posiada takiego wysokiego stopnia rozwoju i komunikacji, jakiego uczy się dziecko. Kobiety więc z lęku skazują się nieświadomie na brak pełniejszej relacji. I nie jest to tak naprawdę ich wina. Problem w tym, aby sobie uświadomić, skąd co się bierze. Uświadomione, mobilizuje do działania. Ale uświadomienie najczęściej wiąże się z bólem. Aby do tego doszło, często potrzeba nie tylko ogromnego wsparcia, bo samo to nie wystarczy. Potrzeba profesjonalnego ukierunkowania. A tego oczywiście mężczyzna, przyjaciółka - nie potrafią. Naturalną konsekwencją takiego stanu bywa zgorzknienie i zamknięcie się nieco na świat zewnętrzny. Co widzę u jednej z koleżanek, która jest w związku małżeńskim. Czas upływa, brak dzieci i po jakimś czasie następuje tylko coraz bardziej smutna wymiana zwierzęcia (nie żyją przecież tak długo jak ludzie). I ten lęk przed przyjęciem faktu o przyczynach zgorzknienia. I jej mężczyzna tego również nie rozumie. Przecież wydaje mu się, że ona ma wszystko, to co chciała. Otóż niekoniecznie ludzkie działania są tym, czego człowiek by chciał. Wygląda prosto, ale tak nie jest. Praca, rozrywka, muzyka, film, zagłuszają pewne rzeczy. Im człowiek starszy, tym trudniej wyrwać się i podjąć dochodzenie do siebie w ciszy. Bo trudniej człowiekowi się przyznać, że ma aż tyle lat i takie dziecięce zaszłości. Warto podtrzymać kogoś na duchu i pokazać, że wstyd można śmiało odrzucić, że nie spotka za to krytyka. Jeśli macie takie znajome, koleżanki, to spróbujcie wczuć się w ich sytuację. I nie zaczynajcie od krytyki, że "tyle lat i nie masz dzieci". Te kobiety gdyby umiały otworzyć się na swoje uczucia, gdyby umiały pogodzić się z lękami, oswoić je, zaakceptowałyby w pełni siebie i zapragnęłyby same mieć dzieci oraz znalazłyby do tego drogę i tak pokierowały mężczyzną, że wszystko byłoby dobrze. Nie ich wina. Skąd też ma ktoś wiedzieć, jak ma postąpić, jak nikt tej osobie tego nie pokazał porządnie? Tak naprawdę pewne zmiany w społeczeństwach spowodowały, że starsze pokolenia zostały oderwane od wartości, poprzednie okaleczone przez wojnę, ogromne zmiany cywilizacyjne i skutkiem jest to, jak wielu ludzi zostało bez właściwych drogowskazów. Ale nie znaczy, że nie można tego naprawić. Niemal każda kobieta ma w sobie tak ogromny potencjał do dawania miłości, czułości i opieki, ciepłe i delikatne dłonie, że wystarczyłoby na gromadę dzieci i jeszcze więcej zwierząt. I same by się zdziwiły, jak naturalnie by im to przyszło. Kochane są. Tymczasem, oby się udało im natknąć na coś takiego, co pomoże im odnaleźć siebie. To, czego świat potrzebuje, to kochających kobiet, a każda ma to do zaoferowania.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.