Przejdź do głównej zawartości

Żyć w tym świecie i przetrwać - część 3/6

Społeczeństwo - sieć rodzin, których zachowanie łączą i koordynują wspólne koncepcje, wartości, tradycje, zobowiązania i instytucje rozciągające się na więcej niż jedno pokolenie. Społeczeństwo to zbiór ludzi każdego typu, w każdym wieku i o różnym poziomie inteligencji i zdrowia.
Między narodami a rodzinami jest duże podobieństwo.
Każda rodzina tworzy własne normy moralne, mające pokazać, że jej poziom zdrowia jest najlepszy z możliwych.
Społeczeństwo chaotyczne, totalitarne i demokratyczne.
Demokracja niekoniecznie jest najlepszą formą rządów dla każdego. Forma rządów musi odpowiadać etapowi rozwoju obywateli kraju. Dla niektórych społeczeństw konieczny może się okazać etap przejściowy.
Wprowadzić porządek. Dać więcej władzy temu, kto umie ją sprawować. Dopiero potem demokracja.
Ludzie, którzy wyszli z więzienia, nie potrafią  sobie od razu poradzić na wolności. Potrzebują czasu, choć przecież wcześniej umieli na niej żyć. Tak samo z osobą, która wydostaje się z niezdrowej rodziny. Potrzebuje czasu, ponieważ wciąż będzie chciała wracać do chorego systemu. To jedyne pewne, co znała. Nawet, jeśli niszczące.
Ile wieków zabrało stworzenie tego, co dzisiaj na Zachodzie nazywamy demokracją. W Anglii pierwszy parlament - 1265 (Simona de Montforta), a prawo głosu dla kobiet - 1930. Czyli 665 lat!
Jeśli szybko chce się przejść od autorytarnego, to w końcu ląduje się w czymś bardziej autorytarnym.
Wprowadzenie demokracji wymaga, by osoba która sprawuje władze w odpowiednim momencie zrezygnowała z władzy. Tak robią przecież rodzice, pomagając dzieciom dorosnąć.
Na początku wojny potrzebna jest dyktatura. Ale im dłużej trwa wojna, tym władcy są mniej skuteczni, bo odcięli się od reakcji otoczenia.
Zdrowe osoby: dziecinna spontaniczność kontra odpowiedzialność dorosłego.
W systemie autorytarnym kontrola i odpowiedzialność rzutowana są do góry, na przywódców. Ludzie czują się wtedy jak bezradne dzieci i chcą przekazać więcej władzy na ich ręce. Te cechy, których przywódcy nie akceptują, są rzutowane na dół, na ludzi z najniższych warstw społecznych. Może się to skończyć prześladowaniami wobec biedoty czy mniejszości społecznych.
Demokracja - wykorzystywanie inteligencji całego systemu.
Problem w demokracji - ludzie goniący za władzą są ostatnimi, którzy chcieliby ją oddać. Nikt nie lubi krytyki, więc może pojawić się ukrywanie pewnych rzeczy, aby jej uniknąć.
Polityka przyciąga wielu ludzi, którzy mają problemy ze sobą, ale nie chcą się zmierzyć z tym bolesnym faktem i próbować coś zmienić.
"Matka przez pierwsze dwadzieścia lat życia swojego syna pomaga mu dorosnąć, a on przez resztę jej życia próbuje ją przekonać, że już tak się stało."
Wszyscy ludzie mają coś wspólnego ze sobą: nie chcą się zmienić. Dużo wygodniej jest zamiast tego próbować zmienić innych ludzi, kierując się zasadą, że to oni nie umieją dotrzymać kroku.
Dlatego ludzie są zaabsorbowani kontrolowaniem innych. Nie umieją bowiem kontrolować siebie. Gdyby znaleźli się wśród innych, nie próbując ich kontrolować, to zaczęliby przeżywać coś, z czym rzeczywiście nie umieliby sobie poradzić, a to byłoby dla nich nie do zniesienia.
Współpraca: uczuciowość, wspaniałomyślność, uczciwość, współczucie.
Plemię Ików: mieli w sobie tak dużo rozpaczy, a tak niewiele radości, że nauczyli się tłumić praktycznie całą zdolność odczuwania.
Nie można stłumić jednej emocji, nie tłumiąc wszystkich.
Siedzieli przy badaczu ich w ciszy, aby mu pokazać, jak to jest być jednym z nich: odizolowanym, pozostawionym samemu sobie.
Badacz próbował chronić siebie i zaczął zachowywać się jak oni: dopadał go zły humor, zamykał się w sobie, milczał i zaczął odczuwać przyjemność izolując się i jedząc w samotności.
To była przyjemność płynąca z tego, że sprawiłeś, że inni czuli się gorzej niż ty.
Ikowie umieli wyszydzać i poniżać kogoś, kto się potknął i nie miał siły wstać. Wybuchali śmiechem, gdy małe dziecko się poparzyło.
John: im więcej stresu przeżywam, tym mniej umiem się martwić o uczucia innych.
Zdrowi i silni ludzie: umieją przeciwstawić się przeciwnościom. Nie życzą komuś, kto jest w szczęśliwym położeniu, aby cierpiał jak oni. Inni natomiast mogą podążać za naturalną skłonnością, czyli zmniejszenie swojego cierpienia obdzielając nim otoczenie. Im gorzej się czujesz, tym bardziej okropny chcesz być dla innych. Wtedy sprawić, aby inni czuli się gorzej niż ty, pokazuje, że może przez porównanie pomyślisz o sobie, że los ci sprzyja. Najłatwiej być okrutnym wobec słabszych osób, istot.
To taka postawa "Ratuj się, kto może". To skrajna zasada, ale niestety powszechna w społeczeństwie.
Ladakowie - najszczęśliwsi ludzie na Ziemie (badaczka Helen Norberg-Hodge)
Każdy tam śmiało mówi co myśli i zostaje z uwagą wysłuchany. Są tam szanowani za to kim są, a nie za swoją pozycję społeczną czy majątek.
Jest tam równowaga pomiędzy niezależnością jednostki a poczuciem wspólnotowej odpowiedzialności. Chęć współpracy jest ważniejsza od rywalizacji (nie wyklucza to rywalizacji w sporcie). Podstawową wartością jest wzajemna pomoc i utrzymywanie dobrych kontaktów.
Poczucie Ladaka, że jest cząstką czegoś większego niż on sam i że jest nieodłącznie związany ze swoim otoczeniem.
Zachodnie spojrzenie - podkreśla oddzielenie wszystkich rzeczy od siebie. Czujemy się oddzieleni, a nie zespoleni. Doświadczamy siebie jako istot odrębnych od innych i od natury. Czujemy się przez to odcięci i wyalienowani.
U Ladaków miłość i przyjaźń nie są tak intensywne, nie jest więc to sytuacja zaborcza i nie oznacza posiadania jednej osoby przez drugą.
Niezależność i bezwarunkowe wsparcie emocjonalne. Bezwarunkowe.
Tam też przeżywa się stres ich związki się rozpadają, ale lepiej umieją sobie z tym radzić.
Zacząć rozumieć potrzebę odgrywania swojej roli, jak odegrać ją najskuteczniej, żeby każdy i ja sam, miał z tego pożytek.
W zderzeniu z Zachodem, Ladakowie zaczęli się czuć gorzej, przez porównanie poczuli się biedniejsi. Zaczęli wątpić w siebie. Większy nacisk kładzie się na wartości materialne. Ludzie stają się mniej wspaniałomyślni, a bardziej interesowni. Zaczyna pojawiać się brak stabilności, a w konsekwencji agresywność, nerwowość, depresja. 
Zaczęli popadać w alkoholizm i już nie opiekują się starszymi ludźmi, tak jak kiedyś.
Średniowieczna Europa to była kultura oparta na współpracy. Nie kwestionowano tego, że Bóg stworzył tak społeczeństwo i ludzie są na przynależnych im miejscach. Mówiono o sobie: jestem chłopem, jestem rycerzem, a nie jako o jednostce, która akurat zajmuje taką pozycję. Więc tego nie zmieniali. Były także normy i nakazy.
Trudno było kupić lub sprzedać ziemię - bo to było jedyne prawdziwe bogactwo i obostrzone to było licznymi zakazami i nakazami.
Zasady gospodarki były podporządkowane potrzebom ludzi. Cech ograniczał konkurencję, a zakaz lichwy - chronił przed wyzyskiem.
Dążyć do takiego bogactwa, jakie mu jest potrzebne do życia. Dążyć do czegoś więcej - to chciwość, a więc grzech śmiertelny.
Brak świadomości siebie to brak introspekcji, powątpiewania, testowania. Życie miało sens, który nie zostawiał miejsca na wątpliwości. Ale jest i druga strona medalu: bardzo silne poczucie przynależności, bezpieczeństwa.
Ludzie patrzą na siebie obiektywniej, i wiele potrzeb uznają za słuszne, i nie uznają je za dowód grzechu. To po średniowieczu.
Nastał czas potem kapitalizmu, a więc nie istnieje już coś takiego jak "nieprzyzwoita cena" i możliwe jest płacenie robotnikowi tak mało, jak tylko się da. Pojawia się, "przykro mi, ale biznes to biznes". Jest postawa indywidualistyczna. To także ma i drugą stronę: odkrycia, wynalazki. Przenoszenie się do miast rozbija strukturę rodziny. Zaczyna istnieć życie prywatne.
Ludzie więc wiele zyskali jeśli chodzi o świadomość siebie, wolność osobistą, ale zapłacili za to utratą poczucia bezpieczeństwa ekonomicznego i emocjonalnego. Wolność przynosi poczucie osamotnienia.

Pewien Kalifornijczyk powiedział: "Dobry smak to to, z czym zostajesz, kiedy zabraknie ci energii"
Zdrowsi ludzie czują się lepiej w obliczu agresywności i rywalizacji.
Brak zahamowań w wyrażaniu gniewu łatwo przeradza się w przemoc.
Napięcia są u mężczyzn, kiedy mężczyzna uważa, że musi dorastać do wizerunku "macho". A to, paradoksalnie daje kobietom dużo władzy, bo mogą poniżać mężczyzn, mówiąc im, że nie są dostatecznie silni ani twardzi. To, bardziej niż cokolwiek innego, jest powodem rozbicia związku.
W Ameryce posiadanie pieniędzy oznacza autorytet moralny i słucha się go z powagą, nawet wtedy gdy mówi o rzeczach kompletnie nie związanych z jego umiejętnościami.
Amerykanie mają niechęć do hierarchii. Stąd pęd do kultury młodzieżowej.
Hierarchia jest jednak rzeczywistością, nie można się jej pozbyć. Amerykanie stworzyli jej ekstremalne formy: znanej osobistości, gwiazdy filmowej. Zamiast hierarchii doskonałości mają hierarchie oparte na rozgłosie, obnoszeniu się. Na najwyższym miejscu są ci, którzy umieją zrobić najwięcej zamieszania.
Wyznają filozofię dostatku (to jest przyczyna ich osiągnięć) i nie są zazdrośni o sukces, uważając, że jeśli w czymś ci się nie udaje, to możesz się przenieść i spróbować gdzieś indziej.
W Anglii wszyscy są zazdrośni (a szczególnie dziennikarze) i pomogą Ci dopiero wtedy jak odniesiesz klęskę, lub sprawisz takie wrażenie. Wtedy zasłużysz sobie na coś od nich, bo dzięki tobie oni poczuli się tak wspaniale.
Amerykanie uwielbiają sukces, ale klęski nie mogą przebaczyć. Dlatego wygrywanie stało się tak ważne. To bardzo rywalizujące społeczeństwo.
To ma konsekwencje. Ludzi z nizin uważa się za przegranych. Oni sami tak o sobie uważają. Więc zostają odcięci od całej kultury.
Wyalienowani przez ubóstwo z kultury będą nastawieni antagonistycznie  i mogą próbować "wygrać" stosując reguły antykultury - zwykle kryminalnej.
Amerykanie: Jak się masz? Nigdy nie czułem się lepiej. (coś innego oznacza defetyzm, widmo porażki).
Ta Etyka Wygranej tłumaczy popularność jednowymiarowych postaci: Rambo, Superman, Terminator. Ich główną cechą jest to, że są niepokonani. Ale czy można ich naśladować?
W Ameryce nawet dorośli lubią komiksy z superbohaterami.
To obsesja wygrywania. Nie można rozsądnie osądzić sytuacji, jeśli skupiamy się tylko na pozytywnych stronach. Zapominanie o negatywnych stronach jest nierealistyczne, a o to nietrudno, jeśli twoja kultura wywiera presję, żebyś odrzucał wszystko, co wydaje się "złe".
Trudno przychodzi im wygłaszanie złych wiadomości. Stąd o wszystkie problemy obwiniano Rosjan, potem Japonię.
Równowaga emocji jest właściwa dla naprawdę dobrego zdrowia.
Amerykanie są prostolinijni, otwarci, niesłychanie szczerzy, przez co mogą być łatwowierni czy bezkrytyczni.
Są zdrowi, ponieważ umieją sobie radzić ze zmianą, ale nie tak zdrowi, żeby mieć pewne i niezależne poczucie swojej tożsamości. Czują się zagrożeni, kiedy ktoś się z nimi nie zgadza. Mają więc mody na idee.
Komunikują wprost. Z jednej strony wspaniałe, a z drugiej może prowadzić do uproszczonego myślenia i uproszczonych emocji czy nietolerancji. Ogarnia ich irytacja na tych, którzy idą w innym kierunku. A gdy jesteś niespokojny, czujesz się inny, nie akceptujesz siebie, ogarnia cię wrogość wobec każdego, kto zachowuje się inaczej. Bo wzbudza w tobie niepokój.
To marsz indywidualistów.
Japonia.
W USA biedny mieszkaniec nie czuje się częścią społeczeństwa. W Japonii nawet zamiatający ulice ma poczucie, że wnosi swój wkład w rozwój społeczeństwa.
Japonia jest wybitnie czysta rasowo. 90% ludzi jest ze sobą spokrewnionych. Przez 1200 lat z nikim się nie mieszali.
Każda grupa zagrożonych ludzi ma skłonność do niwelowania różnic i trzymania się razem żeby przetrwać.
Japończycy nie przepadają za logiką. Wyznają "język brzucha", mogą w taki sposób wyczuć nastawienie drugiej osoby.
Japończycy nigdy nie pozwolili, aby Zachód ich zdominował i wykorzystał.
Ludzie często skupiają się na negatywnych aspektach, ponieważ czegoś innym zazdroszczą.
W Japonii grupa nad jednostką i hierarchia.
Włosi - wiedzą jak cieszyć się życiem.
W każdym systemie aspekty się wzmacniają. Tak działa system, a działa tak, bo każdy tak myśli.
Robert Christopher "Ten system wykształca siłę roboczą, która łączy inteligencję z dyscypliną pracy w stopniu nieporównywalnym z żadnym innym miejscem na świecie".
System ten hamuje ciekawość, ale wykorzystuje się w gospodarce inteligencję każdego pracownika.
Dyscyplina jest skuteczniejsza niż polot.
Preferują łagodny autorytaryzm. Prewencja, a nie karanie.
Przyznanie się do winy, zaakceptowanie systemu - to uniknięcie poważniejszej kary.
Japonia nie ma żadnej świadomości siebie jako jednego systemu pośród innych, więc automatycznie stosuje koncepcję hierarchii do całego świata. Z Japonią na czele jako Wielkim Bratem. A gdy przegrali wojnę, całkiem świadomie zabrali się do ekonomicznego pobicia Ameryki.
"Teoretycznie ten system jest otwarty dla każdego, ale w praktyce trzeba zacząć chodzić do odpowiedniego przedszkola!"
Dla Japończyków rzeczywistość jest przedmiotem negocjacji.
Skoro możesz porównywać różne rzeczy, to możesz wyabstrahować ogólne zasady, na podstawie których jesteś potem w stanie ocenić różne systemy. Uczysz się więc koncepcji obiektywnych kryteriów i stosując je, uczysz się logiki. Japończycy nie mieli niczego, z czym mogliby porównywać swoją rzeczywistość.  Nie interesuje ich dokładny obraz rzeczywistości, ale formuła na którą wszyscy się zgodzą. Japońskie słowo tateme oznacza tę uzgodnioną wersję prawdy: fantazję, ale taką, którą wszyscy zgodzili się zaakceptować.
Dopasowują swój obraz rzeczywistości do tego, co jest społecznie pożądane. A logika stanowi zagrożenie, bo mogłaby doprowadzić do różnic w spojrzeniu na rzeczywistość.
Japończycy chcąc uszczęśliwić cudzoziemców mówią im, co tamci chcą usłyszeć.
Japończyków nie nauczono mówić "nie". (Edward Seidensticker)
Jeśli przez przypadek powiesz "nie", to i tak reszta będzie ci usiłowała wmówić, że tam naprawdę się z nimi zgadzasz.
Na Zachodzie miłość nie ma uwarunkowań. Chcemy być kochani za to kim jesteśmy, a nie za to, co robimy.
W Japonii miłość to szereg zobowiązań.
U Japończyków samodyscyplina nie ogranicza, a wzmacnia człowieka.
U Japończyków tematem filmów jest poświęcenie się jednostki większej sprawie.
Korporacje wysyłają tam menedżerów do klasztorów na długi pobyt. Wiara, że ciężka praca i dyscyplina, a nie sama wiara. Prawości charakteru nie można osiągnąć pragnąc jej jedynie albo decydując się na przyjęcie reguł wiary. To wymaga ciągłej pracy nad sobą.
U nich szczerość to umiejętność zintegrowania umysłu, ciała i emocji.
Nieustanna kontrola nad sobą tłumi radość.
Trudno się bawić w ich towarzystwie, ponieważ nie dają się ponieść emocjom.
Jeśli dziecko wzbudza społeczną dezaprobatę, to nawet rodzice dołączają do obcych i zaczynają je wyszydzać. Panicznie boją się klęski.
Nie umieją czegoś, a udają, że radzą sobie z czymś doskonale. Próbują zachować twarz, a wynika to z panicznego strachu, że wyjdą na głupków. Wyśmiewanie odgrywa tak dużą rolę w wychowywaniu dzieci.
Tam jest dużo indywidualnej niepewności.
Dla Japończyków prawda jest zagrożeniem harmonii.
Amerykanie są w gruncie rzeczy bardzo konwencjonalni. Mark Twain: "W naszym kraju mamy trzy niewypowiedziane cenne rzeczy: wolność słowa, wolność sumienia i roztropność, by nigdy nie praktykować żadnej z nich"

Bardzo zdrowi ludzie łączą w sobie umiejętność bycia odrębną jednostką z bardzo silnym poczuciem przynależności do wspólnoty.
Wrogość wypływa z braku poczucia bezpieczeństwa.
Zagrożenie dla naszego wizerunku w oczach innych powoduje strach i postawę obronną, a także wrogość.
Pod pozorem dobrych manier ukrywamy takie uczucia przed innymi i przed sobą. Uczymy się udawać troskę o innych, kiedy nie jest autentyczna i być dla nich miłym w ich obecności, a potem krytykować za plecami.
Gdy społeczeństwo stało się indywidualistyczne, zatraciliśmy głębokie poczucie swojego "ja". A owo "ja" daje nam poczucie łączności duchowej z innymi ludźmi i ze światem. Więc nasza świadomość przesunęła się na zewnątrz i skupiła na bardziej powierzchownych aspektach "ja". Wtedy nasze poczucie tożsamości nie wypływa z tego kim jesteśmy, z naszej świadomości "ja", z tego że istniejemy, z naszego życia duchowego. Ale wypływa z zewnątrz. Czujemy, że istniejemy tylko wtedy gdy nasze "ja" odbija się w innych ludziach, gdy jesteśmy zauważani, podziwiani, gdy dokonujemy jakichś osiągnięć. Czyli zaczynamy żyć według tego, jak widzimy siebie w oczach innych. Stąd nadmiernie polegamy na opinii ludzi wokół nas.
Jest więc niepokój, a chcemy pozbywać się rzeczy, które nas niepokoją. Odczuwamy więc wrogość wobec innych ludzi, ale jest ona tłumiona, racjonalizowana i zamieniana często w uczucie moralnej dezaprobaty.
Zasadnicze poczucie bezpieczeństwa zostaje zatracone kiedy świadomość siebie przesuwa się z wewnątrz na zewnątrz.
Niepokój = wrogość.
Jest tendencja do większego indywidualizmu u postawy "dam sobie radę sam".

Nie możemy zmienić siebie w jakikolwiek zasadniczy sposób. Tylko wtedy, gdy zmienimy wartości, jakie ludzie wyznają, możemy w naturalny i stały sposób zmienić ich zachowanie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.