Proces. Zmiana. Ewolucja. Mogę wyróżnić w moim życiu kilka punktów, które przestawiały moje losy na nieco inne tory. Nagła zmiana nigdy nie jest możliwa. Punkty same sobie także nie są punktami. Mogą jedynie przynieść chwilowy szok. Do zmiany potrzeba czegoś długofalowego. Pęcznieć jak ziarno w mokrej glebie. Jak patrzę, zawsze musiało być to najpierw z zewnątrz, a potem tylko ja. To jak stanie przed lustrem, aby wiedzieć, co gdzie poprawić, gdzie coś odstaje. Zapoczątkowany proces ma jakiś swój finał. Finałem jest także pewien skręt. I po dwóch latach skręcam po raz kolejny. Właściwie skręcam do tego, czego trzymałem się 20 lat temu. Jestem statystycznie na półmetku życia, więc to odpowiedni czas. Idąc przez zagony, zebrałem wiele owoców. Dziś przeglądam zapaskę i odrzucam robaczywe, zgniłe, niesmaczne, albo takie, których po prostu nie chcę. Zostawiam tylko tyle, ile mi potrzeba. Nie więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz