Przejdź do głównej zawartości

Lęk

Strach zapukał do drzwi. Zaufanie otworzyło. Na zewnątrz nie było nikogo.

- Przysłowie chińskie


Nadmieniam, że są to moje refleksje i albo mogą być zgodne z opinią psychologów, filozofów, albo nie. Motto jedynie zapożyczyłem. Więc można się ze mną zgadzać, nie zgadzać. Jak kto woli.
Lęk, strach, to bardzo silny motywator działań, czynów. Zaniechanie, wycofanie, także jest czynem. Część lęków jest atawistycznych i ukształtowało się, aby chronić nasze życie, zdrowie. Ich spłonka znajduje się w obszarach dyrygujących mimowolnymi odruchami. Każdy człowiek - zdrowy - posiada w sobie lęk, strach. Właśnie po to, aby chronić życie i zdrowie oraz dążyć do przekazania gatunku, podtrzymania życia.
Lęk jest jedną z najsilniejszych przyczyn działań. Ten nabyty bierze się - banalne - z doświadczenia. Bardzo wiele z tego w okresie, gdy nie bardzo jesteśmy świadomi tego, co się wokół nas dzieje. Są to doświadczenia związane z poparzeniem się, ktoś z pogryzieniem przez psa, inny z wodą. Część tego przełamujemy w dorosłym życiu, część z tego jeszcze wcześniej, jeśli mieliśmy odpowiednie wsparcie. Jakieś z nami mogą zostać na całe życie. Są także lęki związane nie z zagrożeniami, ale ze słowami i obrazami odzwierciedlającymi pojęcia. Lęk taki przeważnie jest podświadomy i tam zostaje, oddziałując na nasze czyny. Będzie miał wpływ, póki nie zostanie uświadomiony i świadomie traktowany i brany pod uwagę. Można mieć obawy o powodzenie jakiegoś przedsięwzięcia, ale są to raczej sposoby wymyślenia zabezpieczenia miękkiego lądowania i racjonalności. Ale lęk podświadomy, nabyty, jest tak silny, że wpływa na całe postępowanie człowieka, a ten nie zdaje sobie z tego sprawy.
W społeczeństwach także bazuje się na lęku. Wykorzystują to politycy, sekty. Oddziałują (czasem nieświadomie) na ten lęk podświadomy lub wzbudzają takie społeczne psychozy. To się udziela potem w tłumie. Inną sprawą jest lęk odbycia kary za jakieś przestępstwo. Jest to lęk racjonalizowany.
Lęk może być przed niepowodzeniem. Stąd wycofanie i racjonalizowanie (nie chcę tego, nie chcę tamtego, tak będę leżał dobrze mi tak). Może być także lęk przed powodzeniem (a jakże; nie zrobię tego, bo wiem, że mi się uda, a jak mi się uda to co wtedy, przecież nie umiem skonsumować sukcesu, albo co będzie potem: nowe, nieznane). Z lęku ludzie nie podejmują określonej pracy, danego wyzwania. Z lęku (np. z lęku przed cierpieniem - bardzo silny faktor) nie wchodzą w głębszy związek. Roman Polański po tym jak zamordowano mu ciężarną żonę, dwadzieścia lat wchodził tylko w przelotne, cielesne romanse, ale nie w związek uczuciowy, małżeństwo. Inni nie wchodzą w relacje pół roku, rok, trzy lata, osiem lat. Wszystko zależy od indywidualnej emocjonalności, głębokości miłości i cierpienia, okoliczności zewnętrznych. Lęk przed cierpieniem, przed powtórzeniem cierpienia, jakiego doznało się wcześniej. Czas leczy rany, ale ten czas może być różny. Niekiedy uraz jest bardzo silny i do zabliźnienia się ran nie dojdzie w odpowiednim czasie. Każdy instynktownie dąży do przyjemności. Lęk przed cierpieniem jest więc naturalną sprawą. Dlatego osoby, które doznały krzywdy, szukają podświadomie kogoś wrażliwego, kto zrozumie ich cierpienie. A także, kto może ma podobne doświadczenie, aby właśnie zrozumiał i nie potępiał. Pomijam emocjonalne wtręty z pierwszego okresu życia, ponieważ mogę one pchać ku samookaleczaniu się. Są więc lęki przed związkiem, przed małżeństwem (pewnego rodzaju nieodwracalność; ale tu także może być lęk z doświadczenia rodziców, swojego doświadczenie, strach przed zaangażowaniem się, przed cierpieniem z ewentualnego rozejścia się, etc.), obawa przed swoim bólem, ale i przed tym, aby komuś nie sprawić krzywdy, jakiej się samemu doświadczyło. Lęków może być naprawdę dużo, a wpływają one na nasze życie. Jest także bojaźń przed śmiercią, który każdy ma. Sublimowany jest on różnie, ale bytuje u każdego. To, że ktoś nie pokazuje czy udaje, że nie ma, nie znaczy, że tego pierwotnego lęku nie nosi w sobie. Każdy jest świadom, że umrze. Stąd też podejmuje lub nie podejmuje działania: zaznaczenie siebie dla potomności w czymś; posiadanie dzieci (przekazanie genów i wzorców zachowań) - lub odwrotnie, jako bezsensowność tych działań w obliczu unicestwienia. To także przenosi się na postawy religijne/ateistyczne/agnostyczne. Sublimacja może być także w dzieła kultury, w religię (tam także ukojenie, nadzieja).
Lęk, strach są bardzo nasyconymi czynnikami, przyczynami działań. Gdy jest spokojnie, gdy wszystko idzie gładko, nie ma zagrożeń przypominających, lęk jest uśpiony. Jeśli zaś pojawia się sytuacja krytyczna, jakiś zapalnik, trwoga znów wpłynie na kolejne kroki (jeśli sobie tego nie uświadamiamy i nie umiemy z tym emocjonalnie i w dalszej części, racjonalnie, poradzić).
Co jest silniejsze? Lęk, złość, agresja, czy miłość? Agresja także wynika z lęku, doznania krzywdy. Może być lęk przed miłością, więc lęk bywa silniejszy. Choćby nie wiem jak silna była miłość. Jeśli nie jest tak duży, miłość może zwalczyć lęk. Co zaś ze złością? To już są rozważania indywidualne i pewnie jednej odpowiedzi nie ma.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.