Kontrola w firmie
powinna być jak najbardziej rozproszona. Dobry przywódca będzie zdawać na
pracowników jak najwięcej obowiązków, jak dalece jak to możliwie zostawiał
decyzje personelowi i przekazywać wszystko co będzie mógł. Wówczas pracownicy
będą szczęśliwi, będzie wysokie morale i poczucie odpowiedzialności. Tylko w
kryzysie dobry przywódca będzie przejmował ster. Tego nawet wówczas oczekują
pracownicy, choć tak naprawdę dobry szef niewiele więcej wówczas zrobi ponad
to, co oni sami mogliby zrobić. Jeśli jednak w kryzysie szef waha się czy być
autorytarny, pojawią się oznaki
demoralizacji i personel zacznie krytykować zwierzchnika. Kryzysem może
być kryzys finansowy, duża rotacja personelu, albo jakiś szczególnie trudny
pracownik. Kiedy przywódca w kryzysie bierze na siebie ciężar
odpowiedzialności, wszyscy odzyskują pewność siebie i zaczynają znów sobie
dobrze radzić. Więc znów można rozluźnić kontrolę.
Gdy nie ma kryzysu, a
jest dobry przywódca, będzie się wydawać, że brakuje mu cech przywódczych, bo
celowo nie będzie ich przejawiać.
To jak w wojnie w
Zatoce Perskiej. Generał Schwarzkopf wytyczył cele, co chce osiągnąć. Ale nie
mówił podwładnym jak to osiągnąć. Zapytał się ich, "pomyślcie i powiedzcie
mi, jak mam tego dokonać".
Dobry przywódca w
rzeczywistości pracuje nad tym, aby "pozbawić się pracy". Tak
wyszkolić pracowników, aby mogli przejąć jego obowiązki. Dobry mistrz ma
dobrych uczniów.
Kierownik powinien
zachowywać się jak podwładny, co najwyżej zadawać pytania, kierować uwagę
podwładnego na możliwe konsekwencje jego decyzji. Musi też zaakceptować, że
podwładny może popełnić błędy. Ale może równie dobrze wpaść na znacznie lepszy
pomysł.
W zdrowszych układach
podwładni mają swobodny dostęp do kierownika. To oczywiście trudniejsze dla
szefa, ponieważ autorytet musi budować na prawdziwej wiedzy i fachowości oraz
osiągnięciach. Jest wystawiany na bezustanną próbę. Przy zdrowym stylu
zarządzania trudno ukryć niekompetencję. Pracownicy też wskutek tego są
zachęcani, aby pracowali nad swoimi słabościami, a nie angażowali energię w ich
ukrywanie. Następuje oczywiście stres z powodu zmian, ale owocuje dużą
pewnością siebie i silniejszą motywacją.
Jeśli pojawiają się
poważne różnice zdań... synteza odmiennych poglądów nastąpi automatycznie,
jeśli zapewni się odpowiednie warunki.
Przywódca nie może
wymuszać zgodności opinii ani zbyt szybko zaakceptować niezgodności. Musi rozumieć,
dlaczego każda osoba inaczej widzi sprawę. Pojawi się wówczas wiedza o tym,
dlaczego rozłamy są nieuchronne i każdy jest w pewien sposób istotny. Każdy
jest elementem wszechstronnego spojrzenia na sprawę. Nastąpi rozwiązanie sporu
albo złagodzenie odmiennych opinii.
Osiągnięcie kompromisu
jest utrudnione przez brak zrozumienia punktu widzenia drugiej osoby/grupy.
Przyczyną jest iż można "zbyt wiele stracić". Każda strona zamiast
rozszerzać, zawęża swoje pole widzenia. Rolą przywódcy jest powstrzymaniem
przed zabrnięciem w ślepą uliczkę. Musi być on bezstronnym sędzią. Jednak
powinien być pewny swoich sądów, inaczej będzie stronniczo usposobiony, nie
zdając sobie z tego sprawy. Powinien przedkładać jednak dobro grupy i
współpracę ponad swoje opinie.
Jeśli zachęca się do
szczerej komunikacji i szanuje wkład każdego uczestnika dyskusji, to zawsze
przyniesie lepsze wyniki niż rozwiązanie narzucone przez przywódcę albo jakąś
podgrupę.
Zbiorowa inteligencja
jest dużo większa niż indywidualna.
Wszystkie poglądy są
cenne i mają wpływ na kształtowanie opinii - do tego powinien zachęcać
przywódca.
Przywódca nalega na
otwartą komunikację, żeby ścierające się ze sobą części nie mogły być osobno,
są zmuszone do komunikacji rozwiązania konfliktu. Przywódcy mogą posłużyć się
kryzysem, żeby spowodować zmiany. To samo robi psychiatra z pacjentem na
psychoterapii.
Celem jest zawsze
większa integracja.
Jeśli nie umiemy
zmienić siebie, to jak możemy zmienić innych, albo zmienić nawet kraj?
Poprawa na małą skalę
(człowieka, a nie świata) jest możliwa. Niestety wszystkie zmiany na lepsze są
odwracalne: to co się zyska, można łatwo stracić.
Przywódca powinien
posiadać cechy: docenianie i szanowanie innych ludzi; umiejętność jasnego
porozumiewania się; gotowość do stanowczego rządzenia, ale zawsze dla dobra
ogółu i z dużą liczbą konsultacji; przekazując władzę w dół hierarchii, kiedy
kryzys zostaje zażegnany; umiejętność uczciwego postrzegania rzeczywistości;
elastyczność w działaniu i gotowość do zmian, kiedy wymagają tego okoliczności;
wiara w wartości wyższe niż jego osobiste dobro i względy partyjne.
Polityk musi mieć także
dużą siłę perswazji i umieć wykorzystać kryzysy do przekonania ludzi, żeby
zaakceptowali konieczne zmiany. W czasie kryzysu są w stanie bardziej się
zjednoczyć, żeby zająć się problemem, który ich nurtuje.
Struktura demokratyczna
powinna gwarantować służenie interesom jak największej liczby ludzi, ale zwykle
tak nie jest. Ponieważ do tego potrzeba zdrowego elektoratu: ludzi, którzy
biorą na siebie odpowiedzialność, mają głęboką wiedzę polityczną, umieją
samodzielnie myśleć i wyciągać niezależne wnioski, patrzeć perspektywicznie i
widzieć coś więcej niż tylko swoje doraźne, osobiste korzyści.
Niestety ludzie
zbierają się w grupy wspierające własny interes, a potem coraz bardziej
pozwalają, aby ich przywódcy myśleli za nich. To skutkuje coraz mniej zdrową
populacją.
"Nie wie niczego,
uważa, że wie wszystko - to jasno wskazuje na karierę polityczną". - George Bernard Shaw
Poddać się poniżeniu
intelektualnemu - gdy oczekują od ciebie, że będziesz trzymał się linii
partyjnej czy zbytnio kwestionował cokolwiek. Zasadniczo jest to albo
akceptacja albo odrzucenie zbioru, a nie inteligentna, niezależna opinia.
Polityczny system
partyjny jest zbudowany na ludziach, którzy niespecjalnie pragną zmieniać swoje
mapy psychiczne. Tacy ludzie jakby byli niezdolni do wyrażania wątpliwości, do
otwarcia się na możliwość tego, że ich poglądy nie muszą być słuszne.
Jeśli twoje poczucie
bezpieczeństwa zależy od kurczowego trzymania się jakiegoś konkretnego zbioru
myśli, tak jak dziecko kurczowo przywiera do swojego misia albo kocyka, czujesz
się bardzo normalnie, jeśli jesteś otoczony wieloma ludźmi, którzy robią to
samo.
Ludzie, którzy aż rwą
się do tego, aby zmieniać innych, optują za zmianą świata po to, by nie być
zmuszonym zmieniać siebie. Zamiast zmierzyć się ze swymi problemami i
uporządkować je, chcą sprawić, żeby wszyscy inni dopasowali się do nich. Nawet
nie muszą czuć, że z nimi samymi coś jest nie w porządku.
Często uważa się, że
silne zapatrywania polityczne mają "silni" ludzie. Jednak to ludzie z
dość słabym poczuciem "ja" potrzebują silnych zapatrywań.
Wykorzystują swoje poglądy polityczne, żeby dać sobie silniejsze poczucie
tożsamości, jako podporę.
Natomiast rzeczywiście
pewni siebie ludzie nie muszą się tak przywiązywać do swoich poglądów - dużo
łatwiej im przychodzi nieustanne ich rewidowanie.
Kiedy ludzie wstępują
do partii politycznej, większy wpływ ma na nich postawa emocjonalna rodziny, w
której się wychowali, niż rzeczywiste doświadczenie życiowe. Partie prawicowe
opierają się na wartościach związanych z tradycyjną rolą ojca, a lewicowe z
tradycyjną rolą matki. To, z jaką stroną będą się ludzie utożsamiać, będzie
zależeć od ich doświadczeń rodzinnych.
Dlatego prawicowe dają
rady "weź się w garść; nie ma darmowych obiadów". Tradycyjny ojciec
inaczej ocenia ludzi i inaczej ich nagradza, w zależności od tego, jak
pożyteczną rolę odgrywają w grupie. Zarabianie jest dla prawicy bardziej
pożyteczne niż dbanie o ludzi.
Kładą duży nacisk na
dopasowanie się do grupy, więc utożsamiają się z władzą. Prawicy nie odpowiada
zbytnia różnorodność, a nawet często uważa, że kultura narodowa jest zagrożona
obcymi elementami. Mniej też ceni zdolności twórcze niż praktyczność i
solidność.
Partie lewicowe -
opierające się na wartościach matczynych - podkreślają, aby akceptować i kochać
każdego równo i bezwarunkowo, tylko dlatego, że istnieje, bez względu na
umiejętności i wysiłki. W tradycyjnym modelu matka chroni dzieci przed
surowością żądań ojca i współczująco odnosi się do ich problemów i trudności.
Tradycyjna matka
pilnuje, aby każdy dostał równą część, żeby nie było zazdrości. Zachęca dzieci,
by były dla siebie miłe, uprzejme i lubią patrzeć jak dzieci robią coś, co
sprawia im przyjemność, nawet jeśli jest to bardziej twórcze niż praktyczne.
Matka będzie bardziej skłonna mówić "tak" i trochę je psuć.
Lewica umniejsza nieco
wartość tradycyjnej kultury większości. Kładzie nacisk na "uczenie
dzieci", a nie "uczenie przedmiotów". W pewnym sensie tradycyjna
matka trochę podrywa autorytet tradycyjnego ojca, bo myśl, że mężczyźni i
kobiety mają odmienne i sprzeczne wartości, jest częścią tej kultury.
W zdrowej rodzinie,
gdzie rodzice odgrywają równe wole i dzielą ze sobą władzę, automatycznie
wnoszą oba te aspekty w podejmowanie decyzji.
Poglądy polityczne
prawicy i lewicy, gdy stają się skrajne, okazują się autorytarne. Bo to co
ekstremiści po prawej i po lewej stronie mają wspólnego ze sobą, to wysoki
stopień paranoi.
Niezdrowi ludzie
potrzebują wrogów, na których mogliby rzutować wszystkie swoje destrukcyjne
uczucia. Zdrowi będą wiedzieli, kiedy odczuwają złość albo zazdrość, i będą
umieli wziąć odpowiedzialność za takie uczucia i poradzić sobie z nimi. Będą
umieli przyznać się do błędów, a nie obwiniać zawsze innych ludzi.
Zdrowi ludzie, jak
zdrowi rodzice, będą umieli patrzeć na różnice między sobą jako coś
dopełniającego się, a nie powodującego rozłam i antagonizm.
Ludzie ze środka skali
zdrowia psychicznego (niżej niż najzdrowsi) wykazują większą skłonność do
radzenia sobie ze stresem i trudnościami za pomocą paranoicznego myślenia. Będą
więc dzielili na "nich" i na "nas" i będą zawsze musieli
oskarżać kogoś innego, kiedy coś nie wyjdzie. Mają oni dużo mniejszy kontakt z
rzeczywistością, a ich poglądy są mniej wypracowane i stanowią raczej wyraz ich
utrwalonych postaw emocjonalnych. Są to poglądy, których muszą się kurczowo
trzymać, w znaczeniu emocjonalnym. Tacy ludzie nie będą umieli dostrzec całości
sytuacji i wypracować sensownych kompromisów tak dobrze, jak najzdrowsi
członkowie partii.
Tak jak w polaryzacja w
tradycyjnych małżeństwach. Sztywne i antagonistyczne postawy każdego skrzydła
politycznego nie pozwalają na wzajemne zrozumienie, dialog i negocjacje i
sprawiają, że każda strona wyciąga wnioski na podstawie tylko połowy faktów.
Paranoja w tym sensie,
iż to tendencja do polaryzowania i krytykowania innych za wady, których nie
umie się dostrzec w sobie.
Tacy ludzie czują się
lepiej, kiedy oskarżają swoich przeciwników. I mogliby się bardzo nieswojo
poczuć, gdyby przestali to robić.
Naprawdę niezdrowa
pozycja polityczna to Hitler i Stalin. Ale także pokazuje, jak są blisko siebie
na osi mężczyzna-kobieta. Takie pary są całkowicie zdezorientowane co do swojej
płci. Nie stworzyły wyraźnej, odrębnej tożsamości męskiej i żeńskiej, co
oznacza, że ich role są niejasne i nakładają się na siebie, prowadząc do ostrej
rywalizacji. Zawsze walczą o władzę. Jak pies z kotem, jak faszysta z
komunistą. Muszą się tak zachowywać, żeby w ogóle funkcjonować. Gdyby ich
przeciwnicy nagle zniknęli, musieliby wycofać wszystkie te gwałtowne emocje,
które na nich rzutowali. Nie mogliby tego zrobić, boby popadli w obłęd -
jeszcze większy niż dotychczas.
Dwie mniej więcej
identyczne grupy, wykorzystujące się nawzajem i traktujące przeciwnika jako
kozła ofiarnego do rozwiązania swoich problemów lub jako kosz na śmieci, do
którego wrzucą wszystkie swoje okropne uczucia, jakich nie mogą znieść w sobie.
I tak samo jak w najbardziej chorych rodzinach, każda strona uważam, że to ona
ma absolutną rację. Kiedy więc przesuwamy się w górę wykresu, znajdziemy
chorych, paranoicznych osobników, którzy są niesłychanie autorytarni i którzy
obwiniają swoje odbicie w lustrze za całe istniejące na świecie zło.
Rodzice w zdrowych
rodzinach umieją dzielić władzę i współpracować w wychowywaniu dzieci, ale
każda płeć wniesie w to zadanie inne poglądy i wartości. Te różnice i
niezgodności stają się cenne, o ile można je za każdym razem pogodzić. Są
źródłem bogactwa i różnorodności, których byś nie doznał, gdyby rodzice byli
parą neutralnych, bezstronnych osobników, mających na wszystko identyczne,
wypośrodkowane poglądy.
Ludzie niezdrowi są
bardzo zaabsorbowani władzą, ponieważ jej potrzebują, żeby zmusić wszystkich
innych ludzi do dopasowania się do ich zniekształconego obrazu rzeczywistości.
Ludzie, którym
powinniśmy dawać władzę, to ci, którzy najmniej jej potrzebują.
Stronnicze decyzje nie
sprawdzają się.
Mów i pytaj jak
najbardziej osobiście, jako jednostka, na podstawie swoich osobistych przeżyć
emocjonalnych i wyrażaj wątpliwości i zastrzeżenia odnośnie wybranego przez
siebie poglądu. O to samo pytaj innych.
Jedynie zdrowsze
rodziny czują się na tyle pewnie, żeby pobudzać niezależność i wolność wyrażania
postaw u swoich dzieci. Niestety u większości rodzin będzie niepewność wobec
wyrażenia prawdziwie niezależnych poglądów na forum publicznym. Będą sądzili,
że to coś złego i to odrzucą, zaś stosowanie się do jednomyślności grupy uznają
za coś prawidłowego. To ich uspokoi i przyniesie poczucie bezpieczeństwa.
Większość ludzi ma tendencję do organizowania się w grupy albo partie, w
których czują się bezpiecznie i pewnie.
Tyrani panicznie boją
się siebie z wyjątkiem chwil, kiedy na moment zdołają poczuć się odrobinę
lepiej, w wyniku tego, że ktoś inny poczuł się jeszcze gorzej. A więc znowu
problem tkwi w tym, żeby jakoś dać takim ludziom więcej pewności siebie i
poczucia bezpieczeństwa, spowodować, żeby nie bali się tak strasznie zmierzenia
się ze swoimi emocjami.
Ludzie często nie mówią
tego co myślą, z lęku i strachu, że np. grupa ich odrzuci. Zmierzenie się ze
strachem daje niezwykłą pewność siebie przy wyrażaniu swoich myśli.
Jeśli mówisz otwarcie o
sobie, druga osoba przeważnie odwdzięczy ci się tym samym.
Najpierw sobie trzeba
uświadomić problem, z którym należy się uporać.
Jeśli ludzie będą
mówili bardziej indywidualnie, pomoże to w rozwiązaniu problemów społecznych i
politycznych. Pod warunkiem, że to co mówi, będzie opierać się na osobistych
uczuciach i doświadczeniu życiowym wraz z wszystkim wątpliwościami, które ma i
pod warunkiem, że będzie zadawać pytania po to, żeby zgłębić swoją wiedzę, a
nie żeby punktować przeciwnika. Ważne, by zrozumieć zasady zdrowego
funkcjonowanie.
Im jesteśmy zdrowsi
psychicznie (należy zacząć zmiany od siebie), tym bardzie będzie zdrowsze nasze
otoczenie, na które będziemy mieć wówczas wpływ.
Najważniejsze: zmierzyć
się z własnymi wadami i je poprawiać, zamiast próbować zmieniać innych.
Czy możliwa jest ciągła
poprawa ludzkiego życia? To tak jakby zapytać, czy zamierzasz kiedykolwiek
przestać ścierać kurze.
Pewna Angielka,
umierając pod koniec osiemnastego wieku, powiedziała "No cóż, muszę
powiedzieć, że to wszystko było niezwykle interesujące".
Komentarze
Prześlij komentarz