Przejdź do głównej zawartości

Feminizm

Do zaanonsowanego tematu wrócę. To jednak tekst, jaki przygotowałem dawno temu. Zadziwiająco pasuje do sprawy, jaka pojawi się niebawem.

*

Będzie o kobietach, niekoniecznie o feministkach czy deklarujących się jako feministki. Choć przyczyną rozmyślań był obrazek, jaki zobaczyłem. Feministka tłucząca spokojnie stojącego mężczyznę, oraz druga, która zrzuciła nakrycie głowy policjantowi.


Polityka



Jak piszę coś o bieżących sprawach politycznych, społecznych, to czyta to 10 razy więcej osób niż pozostałe teksty. Nie zależy mi na tym, ale czasem komentuję to, co widzę.
Politycznie jest bowiem rozgrywana kwestia kobiet, feminizmu. I może kilka słów o tym.

Feminizm



Kiedyś feminizm był walką o równe prawa: w pracy, płacy, możliwości głosowania. Zdobycze socjalizmu, który był potrzebny w obliczu pazerności niektórych pracodawców. Chociaż przecież byli tacy, którzy rozumieli wartość człowieka i nie potrzebowali odgórnych przepisów, aby dobrze traktować człowieka.

Feminizm dzisiaj



Dzisiaj feminizm nie bardzo wiem o co "walczy". W kilku moich miejscach pracy to kobiety były nade mną i nie miałem z tym żadnego problemu. Niestety, fakt, ze dwie były ograniczone, ale przecież tak samo mógł się trafić taki mężczyzna. A znam przypadek bardzo mocnego mobbingu ze strony mężczyzny, wobec znajomej mi kobiety. Są pewne cechy charakteru różne dla płci i wiele kobiet mówi wprost, że woli pracować z mężczyzną niż z kobietą. Niemniej kobiety rządzą w Europie w kilku krajach (Niemcy, Anglia, Polska) i jakoś nikt z mężczyzn nie krzyczy, że to za dużo. Zabawny obrazek z Magdaleną Środą i zmyślonym cytatem: "Parytety w kopalniach? Miało być tylko w radach nadzorczych, ty patriarchalna świnio".

Różnice



Różnice są, ale nie muszą być. Są tak samo dobrzy i kiepscy managerowie bez względu na płeć. Mężczyźni i kobiety są odmienni i zamiast z tym walczyć, lepiej to po prostu zaakceptować. Nie znaczy, że ktoś jest gorszy. Obie płcie są potrzebne, na co innego czasem zwracają uwagę i świat byłby nudny i kiepski, gdyby zabrakło którejś z nich. Te różnice to ogromna wartość. Nie ma powodów do kompleksów z jakiejkolwiek strony.
Jest w psychologii pojęcie "zazdrości o członek" (penis envy). Może dzisiejszy feminizm wynika z tego właśnie? Przecież w drugą stronę istnieje "kompleks kastracyjny". To są znane w psychologii sprawy. Wedle badań więcej kobiet dzisiaj jest zadowolonych z tego, że są kobietami niż np. 50 lat temu. Z drugiej strony mam wrażenie, że kobiety wcześniej nie musiały się "ścigać" z mężczyznami, bardziej znały swoją wspaniałą wartość. Nie musiały nic nikomu udowadniać. Oczywiście nie generalizujmy. Są głosy, że zazdrość o członek to zazdrość o pozycję mężczyzn.

Podłoże

Mam wrażenie, że obecnie to często nienawiść kreuje współczesny feminizm. Kobieta może pracować, żyć sobie sama, mieć dziecko, nie mieć, prowadzić samochód, być premierem. Cokolwiek. Ale są pewne rzeczy z dzieciństwa. U nas wszystkich. Wystarczy, że dziewczynka poczuła się opuszczona przez ojca. Mężczyzna odszedł od kobiety, przy "okazji" zostawiając córkę. Często się nią nie interesował. W dziewczynce rosło poczucie krzywdy. To poczucie krzywdy i nienawiść do ojca przenosi potem na kolejnych mężczyzn. Nie rozumiejąc tego, ani jej partnerzy tego nie rozumieli. W końcu zostaje sama. Zostaje feministką, nienawidząc mężczyzn. Nie mówię, że tak jest zawsze, ale w jakichś przypadkach może być. Nienawiść wynikała z poczucia opuszczenia, ale także z niezaspokojonej miłości. To wielkie pragnienie bycia kochaną. Niespełnione przez pierwszego mężczyznę w życiu kobiety - przez ojca. Stąd potem agresja, z tych przykryć uczuć. Szkoda tych kobiet. Ale cóż.

Ojciec

Kobieta ma prawo nienawidzić ojca, jeśli okazał się nie ojcem, nie tatusiem, a tylko dostarczycielem plemników. Może go tłumaczyć, że sam został skrzywdzony, ale nie zmienia to poczucia krzywdy i - często - winy. Kobieta może się winić za to, że ojciec ją opuścił. Ma wtedy wybór: nienawidzić siebie, albo ojca i mężczyzn. Aby przetrwać, nienawidzi mężczyzn. Można oczywiście skierować nienawiść na ojca, nie przenosząc tego dalej, a potem ukoić te uczucia złości, gniewu i je zupełnie wygasić. Nie zmieni się przeszłości, ale zmieni się stosunek do niej. Ale to wymaga czasu i pracy. To jest ten trzeci wybór. Dorosnąć i dojrzale załatwić w końcu sprawy. Stać na to jedynie mniejszość.

Mężczyzna

Część kobiet wprost mówi o tym, że potrzebuje kogoś, kto je "ujarzmi". Taka tęsknota nie za większą wolnością, lecz za większym narzuceniem ograniczenia. Właśnie za tym, czym jest ojciec dla dziecka (niezależnie od płci). Wprowadza bowiem niezbędne ograniczenia, które kształtują superego, moralność, sumienie. Narzucanie sobie samemu ograniczeń, dla własnego dobra. Część kobiet poszukuje potem wśród partnerów. Albo z powodu, ponieważ ma określony wzór ojca, albo - co bardziej prawdopodobne - nie miała ojca (lub ojciec w ogóle nie spełniał swojej roli) i szuka załatania tego braku w związku. Szuka więc nie partnera, ale ojca, tatusia. Takie kobiety będą szukać "twardej ręki", oczywiście rzecz biorąc symbolicznie, nie chodzi tu bowiem o przemoc, a tym bardziej przemoc fizyczną. Jeśli mężczyzna nie ma świadomości takiego podświadomego pragnienia kobiety - może być ciężko. Stale bowiem kobieta będzie "wypróbowywać" mężczyznę, sprawdzać granice. Tak jak dziecko, które wypróbowuje granice, do których może się posunąć. Dziecko testuje rodziców. I tym samym - tak naprawdę - doprasza się nie tylko uwagi, ale właśnie zakreślenia granic. Wszyscy widzimy czasem, gdy nie ma konsekwentnego wychowania w domu i dziecko robi co chce. A, że dziecko nie wie co dobre i złe (nie wina dziecka), a także nie wie, czego chce, to kończy się zazwyczaj bardzo negatywnie dla pacholęcia. Jest albo rozwrzeszczane, wchodzi w konflikty z prawem, ma kłopoty z moralnością (nie ma wyrzutów sumienia). Czasem mówi się w takich przypadkach o "bezstresowym wychowaniu", ale przecież nie chodzi o dawanie dziecku stresu. Tylko o zakreślenie  granic i konsekwentność, konsekwencje dla dziecka określonego przekroczenia granic moralności, praw. Tak, aby owo sumienie i superego się wykształciło w dziecku i funkcjonowało jako dorosły.
Jeśli dziecko tak postępuje - to wiemy o tym i staramy się opanować. Ale niejednokrotnie dziecko "zalezie nam za skórę". Potrafi owym testowaniem doprowadzić do nerwów każdego, a jeśli ktoś sobie nie zdaje sobie z tego sprawy i nie potrafi inaczej rozładować emocji - dziecko dostaje klapsa. Jeśli nie mocniej. Tak samo jest z dorosłymi. Jeśli kobieta nie otrzymała takiej męskiej części wychowania w dzieciństwie (taką rolę może spełnić także matka, będąc konsekwentną i stanowczą, chociaż niezmiernie rzadko się to udaje), to potem owa kobieta będzie po dziecinnemu testować mężczyzn. No i zaczynają się kłopoty. Dla obojga. Ponieważ mężczyzna chce dorosłej kobiety, partnerki, a nie dziewczynki w ciele dorosłej kobiety. Sam seks nie wystarczy, ani nawet przejęcie obowiązków domowych. Potrzeba dojrzałego kontaktu. To zaś - jego brak - staje się przyczyną rozstań. Z powodu tej tłumionej agresji, która kipi.

Protesty

Żadna feministka nie komplikuje mi życia blokując dostęp do pracy czy czegokolwiek innego w społecznej formie bytowania. Jeśli upuści to ich złość, niech chodzą, protestują. Ale to w ich interesie jest dokładnie wiedzieć, co za  tym stoi. Czy faktycznie złe potraktowanie w pracy, czy nienawiść, czy zazdrość, a może po prostu coś zupełnie innego, co mi może nawet do głowy nie przyszło.
Jeśli przy okazji wyszłoby z tego polepszenie warunków pracy dla wszystkich ludzi (bez względu na płeć), to przecież to wówczas tylko dobrze. Ale muszą te kobiety baczyć, aby ich obraz w mediach nie był widziany poprzez pryzmat pojedynczych uczestniczek, które z wściekłością tłuką parasolką postronnego człowieka, czy wyżywają się na policjancie, który był na proteście także po to, aby je ochraniać i aby czuły się bezpiecznie. To wówczas rodzi po prostu śmieszność rodem z "Seksmisji" i cytatem: "Sfiksowałyście, boście dawno chłopa nie miały. Chłopa wam trzeba." A to już chyba działanie na szkodę kobiet, a nie na poprawę. Także życzę wszystkim udanego życia, bez zbędnego zamieszania, ale z osobistym rozwojem. Niezależnie od płci.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dorota Kwiatkowska-Rae

Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św.

Piękno

To chyba jedne z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałem. To prawdopodobnie Ukrainka. Wspaniałe zdjęcia, delikatne, z uczuciem i ciepłem. Wyjątkowej urody kobieta. Nawet moja baba nie była zazdrosna to takie dzieło sztuki.