Śniło mi się, że pewien Japończyk miał obronić posterunek
przed Amerykanami. Nie dał rady i padł w szlochu na kolana przede
mną, łkając, iż okryła go hańba. Domyślałem się, że to kwestia honoru.
Spodziewałem się, że rozważa harakiri. Aby zaoszczędzić mu sromoty, wziąłem
jego miecz i jednym, zamaszystym ruchem, dokonałem dekapitacji. Głowa potoczyła
się po podłodze, krew jak z hydrantu bryznęła mi na twarz. Potem ktoś przyszedł, a ja powiedziałem, że popełnił
samobójstwo.
Straszny sen. Zapewne coś słyszałem gdzieś lub czytałem, o rocznicy ataku
Japonii na USA i stąd zapewne takie mary senne. W rocznicę.
Komentarze
Prześlij komentarz