Matko Bosko...
Jeszcze nie skończyłem tego, co miałem napisać o pewnej
kobiecie, która niestety była moim - właściwie jedynym z poważnych - błędem
życiowym. Czyli kiedyś wziąłem sobie zupełnie niedojrzałą i małostkową osobę za
kobietę. Dałem się oszukać, bo na początku wyjątkowo dbała o swoją maskę. No
cóż. Każdy popełnia błędy czy każdy kiedyś da się oszukać. Ale raz.
Agresywna oszustka i pozorantka, opowiadała wszędzie
kłamstwa o mnie, nienawidziła mojego brata, pisała do mnie maile o nim,
odmówiła udziału ze mną w uroczystościach ze względu na obecność mojego brata,
etc. To i znacznie więcej, powoli, pisze się. To i tak pikuś, będzie poważniej
;-) Tymczasem mam na razie ważniejsze i przyjemniejsze rzeczy do zrobienia. A w
międzyczasie co? Brat - którego tak nienawidziła - właśnie mi mówi, że widział
ją na pewnej wspólnej "imprezie" i ona mówi mu z uśmiechem
"cześć"... Hipokrytka, a do tego niezbyt lotna. Dopiero co usiłowała
przy pewnej urzędowej sprawie wyzłośliwiać się w moim kierunku (robiąc sobie na
przyszłość pod górę), jak i znów usiłowała obwiniać mnie za swoje życie (nigdy
nie dojrzała do tego, aby być odpowiedzialną za swoje porażki), a teraz coś
takiego :-) Chyba się w głowę uderzyła.
Gdy przyszła na sprawę w której była świadkiem, nawet nie odpowiedziała "cześć", a nagle przymila się do mojego brata. Na co liczyła? Brat dobrze wie co to za osoba. I przynajmniej się pośmiałem, jak mi brat zakomunikował tę jej nagłą "sympatię" wobec niego. Można domyślać się, czym spowodowaną :-)
Wniosek ogólny: niektórzy ludzie żyją w świecie iluzji.
Wniosek ogólny: niektórzy ludzie żyją w świecie iluzji.
Tymczasem!
Komentarze
Prześlij komentarz