Bardzo piękny film Jima Jarmuscha. Spokojny, pokazujący ideał spokoju. Przy okazji, także ideał miłości i zrozumienia. Jarmusch posiada talent do tego by pokazać, co naprawdę ważne jest w życiu. Końcówka może zbyt oczywista, ale nie zepsuło mi to atmosfery całego filmu. Przypadki, praca, słowa, zainteresowanie. Żona głównego bohatera (przepiękna aktorka z Iranu ją zagrała) przebywa w domu. Żyją skromnie. Ona próbuje swoich sił w produkcji słodkości, marzy o karierze piosenkarki country. Kupuje gitarę (oczywiście po rozmowie z mężem) i wolnym czasie także dekoruje dom. Wszystko jest w dwóch zasadniczych barwach: czerni i bieli. A właściwie w jednej, bo jak mówił Kieślowski, biel to brak barwy. Kontrast. Pamiętam, że w szkole średniej i na studiach bardzo lubiłem tak się ubierać. Albo chodziłem na biało, albo na czarno. Co z resztą zauważył jeden z bardzo inteligentnych kolegów. Czasem właśnie mieszałem: pół na czarno, pół na biało. Czas do tego powrócić.
Filmy Jarmuscha polecam. Ten również.
Filmy Jarmuscha polecam. Ten również.
Komentarze
Prześlij komentarz