Kobieta w Bydgoszczy
Spośród tematów do opisania, zapisałem sobie 12 października temat "Kobieta z walizką". Teraz okazało się, że zmarła w listopadzie.
Od lat błąkała się po Bydgoszczy, ciągnąć za sobą walizkę i czasem zagadując kogoś o kilka złotych na bilet. Żadnej podróży nie zamierzała odbyć. Jej podróż odbywała się w jej głowie. Słyszałem różne plotki na jej temat, iż rzekomo udaje, a podjeżdża do domu nowym samochodem. Ona była chora. Po prostu chora. Z początku traktowałem ją jak wszyscy. Mianowicie z lekkim uśmiechem, jako element miejskiego folkloru. Ale potem było mi jej bardzo żal. Żal, ponieważ mało kto się przejmował jej chorobą. Nie wiem, czy ktoś próbował jej pomóc. Zapewne w grę musiało wchodzić ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie. Czy byłoby skuteczne choć w małym stopniu? Natomiast wykańczała się fizycznie chodząc w zimnie, deszczu. Wyczerpywało to jej fizyczne siły. O tym wszystkim miałem pisać w październiku, gdy jeszcze żyła. Na nic teraz słowa. Jakiekolwiek. Za późno. Czas na słowa i działania był, gdy jeszcze żyła i można było próbować jej pomóc. Zamknięty świat umysłu. Współczuję jej życia i śmierci.
Grafika od "Bydgoszcz Premium".
Jej zdjęcie wykonałem w lutym 2011 roku.
Spośród tematów do opisania, zapisałem sobie 12 października temat "Kobieta z walizką". Teraz okazało się, że zmarła w listopadzie.
Od lat błąkała się po Bydgoszczy, ciągnąć za sobą walizkę i czasem zagadując kogoś o kilka złotych na bilet. Żadnej podróży nie zamierzała odbyć. Jej podróż odbywała się w jej głowie. Słyszałem różne plotki na jej temat, iż rzekomo udaje, a podjeżdża do domu nowym samochodem. Ona była chora. Po prostu chora. Z początku traktowałem ją jak wszyscy. Mianowicie z lekkim uśmiechem, jako element miejskiego folkloru. Ale potem było mi jej bardzo żal. Żal, ponieważ mało kto się przejmował jej chorobą. Nie wiem, czy ktoś próbował jej pomóc. Zapewne w grę musiało wchodzić ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie. Czy byłoby skuteczne choć w małym stopniu? Natomiast wykańczała się fizycznie chodząc w zimnie, deszczu. Wyczerpywało to jej fizyczne siły. O tym wszystkim miałem pisać w październiku, gdy jeszcze żyła. Na nic teraz słowa. Jakiekolwiek. Za późno. Czas na słowa i działania był, gdy jeszcze żyła i można było próbować jej pomóc. Zamknięty świat umysłu. Współczuję jej życia i śmierci.
Grafika od "Bydgoszcz Premium".
Jej zdjęcie wykonałem w lutym 2011 roku.
Komentarze
Prześlij komentarz