Bohomazy na murach i pety na ulicach Mało rzeczy mnie tak wkurza, jak bohomazy na murach, ścianach, ławkach, oraz pety na ulicach, przystankach, chodnikach. Przypuszczam, że te pierwsze wykonywane są z powodu jakichś frustracji i chęci "bycia zauważonym". Miernota egzystencji takiej jednostki przekłada się na rozpacz i krzyk. Jako, że brak w takowej jednostce czegokolwiek, tym bardziej zacięcia artystycznego, poczucia smaku czy sztuki, to wypluwa z siebie nic nie znaczące, niszczące piękno, skład i harmonię - bohomazy. W postaci niezdarnych napisów, podpisywania się jakimś nickiem, etc. To chęć przykrycia czegoś co jest dobre, harmonijne, tym co jest "moje". Za wszelką cenę. Wyjątkowy egoizm w połączeniu z brzydotą i pustką. Być może to frustracje o podłożu seksualnym. Niedorozwinięty penis, brzydota skutkująca nieśmiałością prowadzącą do agresji, niemożność nawiązania jakiejkolwiek relacji z kimkolwiek. Agresja taka uwidacznia się potem za pomocą farby. Wylew k...