Miłość to bardzo łatwa gra. Troszczysz się o kogoś, ktoś o Ciebie. Cieszysz się z czyjegoś towarzystwa, ktoś z Twojego. Jest bliskość, intymność. Coś najsłodszego na świecie. No i właśnie. Skąd więc problemy? To nie dorośli ludzie stwarzają problemy w związku. To ich rodzice/wychowawcy. Czyli dzieci tkwiące w dorosłych, dorośli, którymi nikt dobrze nie pokierował i nie pomógł wyrosnąć z pewnych emocjonalnych stanów. To potem co jest tak naturalnie proste: cieszenie się z obecności drugiej osoby, czułość, seks, rozmowy, wspólne przeżycia, rozszarpywane jest przez emocje z przeszłości, odruchy. I jeszcze raz: czy to coś trudnego, być z kimś, rozmawiać, przytulać i cieszyć się z czyjejś obecności? Nie. Miłość to przecież i chwile, gdy uwielbia się z kimś spędzać czas, to przyjemność z poczucia bliskości. Nawet zdolna przezwyciężyć, gdy brakuje hormonalnej podniety. To, co rozcina naturalną, spontaniczną radość, to właśnie przeszłość. Nie teraźniejszość, nie partner czy partnerka. Przeszło...