Zmarła moja jedyna ciocia. Truizm: z wiekiem zostaje mi coraz mniej rodziny poza rodzeństwem. Jedynie wujek i mama. Kiedyś to będę ja. Jestem racjonalnym człowiekiem, więc nie uznaję przypadków jako "znaków". Choć nie wątpię, że osoby wierzące zinterpretowałyby zdarzenie religijnie, a nie jako zjawisko meteorologiczne. Pogodę zapowiadali dobrą na Szczecin. Gdy ksiądz odprawiał ceremoniał na cmentarzu, zaczął padać drobny deszcz. Gdy urna została schowana pod ziemią, deszcz przestał padać i cały dzień był później (jak i wcześniej) słoneczny. Biedna ciocia, nie miała łatwego życia i bardzo wiele przeżyła nie tylko w dzieciństwie, ale i późniejszym życiu. Krótkie spotkanie z rodziną i powrót do domu. Nie będę zamieszczał refleksji po pogrzebie. Ale - zabrzmi to tragicznie - myślę, że warto czasem pójść na pogrzeb jakiejś osoby zupełnie obcej, gdzieś w jakimś kościele, kaplicy. To bardzo pomaga w prowadzeniu rzeczywistości. Didaskalia Sam cmentarz należy do jednych za naj...