Zimowych, używanych (w miarę dobrych) opon brak od dłuższego czasu. Jak słyszę "Niemcy jeszcze nie zmienili, za ciepło jest. Poczekajmy do zimy". Tu zaś pod nogami łyse gumy. No i jak tu jechać w podróż do innego miasta? Powoli? Może szybciej, to podróż będzie krótsza. Tym samym mniej czasu spędzi się na drodze, więc mniejsze ryzyko narażenia się na niebezpieczeństwo!... Nie lubię jeździć sam w dłuższe trasy, bowiem po zmroku co czworo oczu to nie dwoje. Trzeba protezy założyć, jak się nie zapomni. Ciemno, zmęczenie, nie ma kogo posłuchać, czy do kogo ust otworzyć. Do tego większość samochodów nie ma dobrze ustawionych świateł. To wina kierowców, bowiem w większości aut można również ręcznie wyregulować wysokość snopu światła. Oczywiście ta część uzytkowników dróg, która nie myśli, podbija maksymalnie w górę. Wtedy światła mijania mają większy zasięg i dalej widać. Owszem, ale jednocześnie oślepia jadących naprzeciw. Co może się stać? Oślepiony może w beztroskiego kierowcę wjechać czołowo. Mocne światła z przodu, w lusterkach (tu akurat ciężarówki biją od tyłu po oczach) okropnie męczą. Człowiek jest sfatygowany. Choć mam nadzieję, że wrócę z taką samą, foremną twarzą, niczym nie uszkodzoną. Musiałbym przecież dowód wymieniać, a wizyt w urzędach nie cierpię. To najlepszy bodziec do bezpiecznej jazdy.
Komentarze
Prześlij komentarz