Nigdy nie lubiłem biegania. Zawsze wolałem innego rodzaju ćwiczenia, rower, czy cokolwiek innego. Ale chodzenie na siłownię, czy bieganie to nie dla mnie. To nieodpowiednie dla mnie obciążanie stawów kolanowych i skokowych, szereg innych czynników. Są rzeczy, które bardziej rozwijają. Jednak trzeba chyba zacząć biegać z braku innych możliwości. Pomyślałem co może czaić się w tej aktywności? Oprócz biegania w kółko, albo szukania odpowiedniej trasy na bieżąco, może przecież wyskoczyć zza krzaków pies, co będzie szarpał nogawkę. Na rowerze łatwiej uciec, albo podnieść nogi do góry. Jak nie pies, to może wybiec jakaś ekshibicjonistka w płaszczu i się obnażyć i co wtedy? Przecież nie każdy może być przygotowany na taki widok. Serce bije od wysiłku fizycznego, a tu nagle może być jakaś 60-cio letnia, 120 kilogramowa ekshibicjonistka... Po prostu zawał. Ale z dwojga lepsze, aby się tylko obnażyła, niż by miała zgwałcić. Któż zdołałby się obronić w takim ciężkim wypadku. Co jeszcze może się zdarzyć? Wdepnięcie w psie gówienko, jeża, złapanie mandatu za cośtam cośtam, nalot jakiejś maści aktywistów, czy zbieraczy na wino "przepraszam, czy mogę o coś zapytać", lub wróżbitek (tekst podobny). Słowem, bieganie to gówniana sprawa. Ale, jak trzeba będzie, to trzeba będzie. Lepiej jednak z wiosną, w pełniejszym słońcu i milszych zapachach natury.
Komentarze
Prześlij komentarz