Jakiś czas temu pojawiła się informacja, iż zmarł najstarszy ocalały więzień obozów koncentracyjnych. Miał 107 lat. Pokrótce napiszę, iż pochodził z Austrii i został wtrącony do obozu za odmowę służby w Wehrmachcie (był Świadkiem Jehowy). Kiedy opuszczał obóz, ważył tylko 28 kilogramów. Po wyjściu z obozu musiał się ukrywać, następnie pracował przymusowo, następnie pracował przez wiele lat jako stróż nocny. I tu pojawia się pytanie: czy długowieczność to sprawa genów? Nie oszczędzano faceta. Omal nie umarł z wycieńczenia. Pracował ciężko. Zaznał stresu, czy potem było mu już wszystko jedno? Nic nie wiem o jego sposobie odżywiania się po wojnie. Można przypuszczać, że żył skromnie, ale to oczywiście może oznaczać, że żył zdrowo. Matka królowej Elżbiety jest również leciwą kobietą i posiada jeszcze siły witalne i zdrowie umysłowe. W tym przypadku jednak zdrowy i higieniczny tryb życia, nie obciążony w ogóle pracą fizyczną zdaje się być podstawą jej długowieczności. Konkluzja? Jak człowiek ma żyć, to będzie żył, jak ma umrzeć, to umrze. Wolałbym jednak opcję królowej matki, niż ciężkie warunki i zagłodzenie do wagi 28 kilogramów.
Komentarze
Prześlij komentarz