Jaki jest sens życia, pyta wielu. Wszystko zależy od skali. Jeśli przyjmiemy do wiadomości, że wszechświat ma jakieś 13,5 miliarda lat, Ziemia 4,5 miliarda, życie "zaledwie" idzie w setki milionów, a wszechświat powstał z jednego punktu i stale się rozszerza, właściwie nie wiadomo jak się to skończy. Ale wiadomo, że żyjemy, umrzemy i kiedyś Ziemia przestanie istnieć, to sensu w tej perspektywie życie nie ma żadnego. Gdy dodamy do tego wiedzę, iż na Ziemi gatunki zwierząt pojawiały się i znikały, to nie ma żadnej gwarancji, że przetrwamy. Wielu wskazuje, że przestaliśmy ewoluować, a nawet, że cofamy się w rozwoju z powodu braku wyzwań i wygodnego życia. Rozwija się długość życia, a nie jakość genów i sprawność umysłu (nie dotyczy całej populacji). Jeśli więc przyjąć, że żyjemy i umieramy, reprodukując się bez ostatecznego celu, to nic nie usensawnia nas "odgórnie". Część ludzi znajduje jakiś sens w religii, ale jest to po prostu nadzieja na jakąś nieśmiertelność, zw...