Nie wypowiem się za niewidomych.
Być może osoby pozbawionego jednego zmysłu rekompensują to przy pomocy
innych zmysłów. To, czyli co? Mówi się, że "co z oczu to z serca". Albo z
Mickiewicza: "gdy cię nie widzę, nie wzdycham nie płaczę". Możliwość
zobaczenia osoby, do której żywi się uczucia (przyjaźni czy miłości)
ożywia, barwi i nasyca nasze emocje. W bardzo pozytywny sposób.
Niemożność zaś zobaczenia powoduje tęsknotę, drażliwość. Dzieje się tak,
gdy ktoś jest w pewien sposób "na wyciągnięcie ręki". Jeśli "odległość"
(czasu, miejsc) zwiększa się, człowiek siłą rzeczy akceptuje pewien
stan. Łatwiej - w większości przypadków, choć nie jest to regułą ze
względu na różne charaktery ludzkie - akceptuje się to, czego nie można
zmienić. Jeśli zaś można, oczywiście dążenie poparte jest choćby
najmniejszą nadzieją, która trzyma w postanowieniu. Dlatego też
kochankowie po rozstaniach rozdzierali zdjęcia, niszczyli wszelki obraz
twarzy "tej" osoby. Z tego samego powodu - ale w drugą stronę - zdjęcia
drugiej osoby są bliżej nas, kiedy nie ma bezpośrednio kochanej osoby.
To, wbrew pozorom, jest ważniejsze niż się wydaje. Umacnia, zwraca uwagę
na bliższy kontakt w rozłące. Niegdyś było zdjęcie w portfelu. W
dawniejszych czasach koledzy i koleżanki wręczały sobie nawzajem swoje
zdjęcia na pamiątkę. Teraz ludzie stawiają sobie zdjęcie ukochanych osób
na biurku w pracy, tapetuje się telefon, komputer. Chyba warto trzymać
się tak pozytywnych gestów. Czy nie lepiej będzie, jeśli umieścimy
zdjęcie bliskiej osoby w telefonie, na komputerze (lub obok niego) w
pracy. Czyż wizerunek bliskich ma być tylko w twej pamięci?
Komentarze
Prześlij komentarz