W Londynie, gdy czułem nadmiar energii, zapuszczałem się nocami w szemrane dzielnice. Nic. Nikt mnie nie zaczepił. Może dlatego, że miałem wysoko podniesioną głowę i sam bezczelnie patrzyłem dookoła. Ale nikogo nie zaczepiać. Tylko się bronić. Teraz sport wyzwala we mnie dodatkowe dawki energii lub hormonów (to samo?). I co zrobić? Ano chyba co wtedy, wybrać się nocą w najgorsze zaułki i sprawdzić się. Na każdego kozaka znajdzie się lepszy. Pokornie biorę więc pod uwagę, że raz ja kogoś, raz ktoś mnie...
Komentarze
Prześlij komentarz