Świat to bezustanna walka. Walka w makro i mikro skali. Tą w skali makro widzimy rzadziej. Czasem zobaczymy ją w telewizji, lub za oknem, np. kota, który właśnie zakleszczył życie wróbla w śmiertelnym uścisku szponów i kłów. Walkę w skali mikro obserwujemy znacznie częściej. To ten widzialny skutkami świat. Niewidzialny sprawcami. To wirusy czy bakterie, które bezustannie nas atakują, nie dając ani chwili wytchnienia. Nasze organizmy prowadzą permanentną wojnę. Na śmierć. Bezcelowa walka, ponieważ ewolucja nie ma celu. To parcie naprzód, zdobywanie pola, zmiana, rozmnażanie, konkurencja. W większości nie odczuwamy skutków walki. Nasze "wojska" skutecznie nas chronią i uczą się rozpoznawać nowe zagrożenia. Zmiana, udoskonalanie. Ale odbywa się ona z obydwu stron. Bywa więc, że bitwa staje się ciężka i zostajemy złożeni, aby oszczędzać siły i zebrać w sobie wszystkie narzędzia do likwidacji agresora. I tak właśnie moi żołnierze walczą teraz. Wewnątrz mnie. Musi być tam niezła jatka. Miliony miniaturowych trupków, wytężona praca, śledziona na obrotach. I bitwa zostanie wygrana. Wojna na pewno. Spokojnie, optymizm jest w dobrej formie. Wystarczy tylko poczekać. Takie sprawy rozwiążą się za nas. W tym czasie można pośnić niezwykłości!
Komentarze
Prześlij komentarz