Na dziś dosyć. Wiozłem trzech pasażerów. Jeden spał. Nagle ostre hamowanie przede mną. Ja również hamulce. Jednak wytrenowanie na poprzednim wypadku i obejrzenie zachowawcze filmików z wypadków uchroniło przed najgorszym. W ułamku sekundy wiedziałem, że nie stanę przed jego zderzakiem. Puściłem hamulec, wyminąłem tył tego przede mną. I tu znowu niespodzianka. Okazało się, dlaczego tak wszyscy nagle stanęli. Żandarmeria wojskowa (kolumna) pruła na sygnale środkiem drogi. Znów musiałem przytulić się w prawo, aby nie spotkać się z nimi czołowo. Dwóch pasażerów nic nie powiedziało. Trzeci obudził się z przerażeniem. Spokój. Zawsze może uratować nas tylko spokój. Potem za Warszawą kolejna niespodzianka. Tym razem... może szkoda opowiadać. Jechałem z jedną osobą. I także powiem, że spokój może uratować. Nawet w najgorszych chwilach. W przeciwnościach i niebezpieczeństwie wychodzi to, ile potrafimy i jak potrafimy szybko i logicznie myśleć. Dzień mnie jednak zmęczył. Zawinąłem się po powrocie w słomę na mym posłaniu. Drzemka i dalej robić swoje.
Komentarze
Prześlij komentarz