Czasem coś mi go przypomni. Paradoksalnie, gdy jestem szczęśliwszy, doceniając to co mam. Człowiek idzie do przodu, cieszy się z życia, kolekcjonuje wspomnienia prowadząc życie, ciesząc się z rzeczy małych i dużych. Ale to życie przestałoby istnieć 27 lat temu, gdyby nie on. Mój brat cioteczny. Uratował mi życie. Najcenniejsze co mam. Dzięki niemu mam to co mam. Nie dopłynąłbym do brzegu. Wypłynąłem w morze za daleko, a nie pływałem już długi czas. Poczułem, że mogę pójść pod wodę. Zawołałem go. Usłyszał. Przyciągnął mnie na brzeg. I co? Jak mogę mu się odwdzięczyć? Nie mogę. On sam nie żyje. Dawno temu popełnił samobójstwo.Nigdy nie miałem okazji zrobić coś dla niego poza "dziękuję". Może on niczego więcej nie oczekiwał. Na pewno nie oczekiwał. Ale może gdyby odezwał się do mnie w tych okropnych myślach... Dziękuję Krzysztofie i pamiętam.
Komentarze
Prześlij komentarz