Swego czasu - w dość dziwnej sytuacji z Policją - przyjęli mnie ludzie obcy, zupełnie obcy, nie posiadający nic. Siostra, druga zmagająca się ze schizofrenią, brat, facet jednej z sióstr, ojciec. Poczęstowali mnie kawą, zaprosili do domu. Zupełnie odmiennie potraktowali mnie ludzie, którzy wcześniej przyjmowali mnie pozytywnie. Oczywiście czasem udawali. Zadziwiające, że więcej serca może mieć obca osoba, która postronnie może być uważana za osobę z marginesu. Zaś osoby z pozoru porządne, okazują się mentalnie... może niech każdy sam sobie wpisze słowo. Dziś odwiedziłem ten dom ponownie. Pomogłem w czymś, coś dałem. Porozmawiałem. Obcy ludzie, przyjęli mnie jak swojego. Nie oceniajcie nigdy po okładce. Coś błyszczącego może się okazać tombakiem, jak i na odwrót. Życie.
Komentarze
Prześlij komentarz