Odwiedziłem Klub Komediowy w Warszawie, na dubbingowanie filmów. Pomysł rodem z dawien dawna, ale rozpowszechniony głównie przez Whose Line Is It Anyway. Prowadził Bartek Walos, był Antoni Syrek-Dąbrowski, Karol Kopiec. Publiczności około 120 osób. Publiczność wybuchała śmiechem. Ja jednak nie. Doświadczony geniuszem z Ameryki, Kanady i Anglii, uznałem to raczej za słabe występy. Było może w każdym z jedno zdanie, które sprawiło, że się uśmiechnąłem. Reszta - słabo. Nie mówię, że wypadłbym lepiej. Chyba nie, pomimo mego poczucia humoru i cięte riposty na żywo. Trzeba szybko wymyślić główny temat i ciągnąć. Nie bywa łatwo. Denerwują mnie wulgaryzmy w takich występach. Na szczęście pojawiały się rzadko. Niemniej, ciekawe doświadczenie. Ale poziom należy zdecydowanie podnieść.
Komentarze
Prześlij komentarz