Marzenia. Czym są? Spróbuj, Czytelniku, odpowiedzieć sobie najpierw sam na to pytanie. Moim marzeniem od wieku lat około 15-tu, było pojechanie na Tahiti. I choć zaplanowałem sobie taką podróż, chyba się nie zdecyduję ostatecznie. Dlaczego? Ten jeden cel, tą jedną rzecz, zostawię na koniec. Kiedykolwiek on nie będzie. Czy zdążę, czy nie - nie wiem. Zobaczy się. Ale dlaczego nie chcę pojechać? Ponieważ zawsze taka nadzieja, że jest to coś niesamowitego ponad wszystko co widziałem. Nie chciałbym pojechać i przekonać się, że może ludzie byliby nie wszyscy uprzejmi, albo byłoby brudno. Nie sądzę, aby tak było, z tego co czytałem opowieści tych, którzy tam podróżowali. Jestem racjonalistą, ale człowiek składa się nie tylko z myśli. To także nasze emocje, subiektywne oceny, nadzieje, rozczarowania. Wszystko jest cenne w bardzo dużym stopniu. I może taką nadzieję, tą młodzieńczą, zostawię sobie w głowie. Zaś na starość na pewno zadowoli mnie znacznie więcej niż teraz. Choćby drobnostka ;-) Tymczasem są inne wspaniałe kraje do odwiedzenia. Australia, Nowa Zelandia, Brazylia. Oraz wiele innych. Tahiti zostanie jako ten cel, nadzieja i pulsujący wielką grawitacją diament.
Komentarze
Prześlij komentarz