W radiu - zanim wyszedłem - słyszałem, że na trasie przejazdu pociągu, jakimi miałem jechać, był wypadek. Info na stronie również było. Przyszedłem na dworzec. Pytam się - kupując bilet - czy opóźniony jest nadal. Kasjer mówi, że "ja tam nic nie wiem, nam nic nie mówią". Pysznie. Idę na peron. Jest już 10 minut opóźnienia. Czyli jednak. Nagle z megafonu, ledwo wyraźnie, komunikat, że pociąg stoi wyjątkowo na innym peronie. Ledwo słychać, bo przebudowa dworca i naparzają młotami. Poszedłem. Po drodze mówię kolejarzowi, że ktoś powinien pójść na peron, przejść się i głośno komunikować, bo ludzie nie wiedzą. Stoją tam i czekają. Kolejarz: "no, ktoś powinien". Nie wiem, czy zamierzał sam pójść. Wsiadam do pociągu. Mówię to samo konduktorowi. Ten mówi "no". I też nie wie, czy się tym zajmie. Nie wiem czy ktoś poszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz