Pełen złości. Nienawiści. Złych słów. Nie w stosunku do mnie. Nie martwię się o polityków. Czasem są informacje, że ktoś nie uniósł (przeważnie tu chodzi o nastolatków, którzy przez burzę hormonów są szczególnie wrażliwi) ciężaru wyśmiewania, kompromitacji. Każdemu może być ciężko unieść coś takiego. Jednak czasem widzę ogrom tej agresji dorosłych osób wobec dorosłych osób. I nie mówię tu o przypadkach sporów politycznych, bo te po prostu znajdują realne odbicie w jakości naszego życia: np. skoro jakaś opcja polityczna marnotrawi pieniądze i jednocześnie podwyższa podatki, to złość ma całkowicie uzasadnioną i logiczną przyczynę. Po prostu jest to bunt przeciw konkretnym osobom coś czyniącym. Piszę tu jednak o czymś zgoła odmiennym, o kwestii poglądów, czy nawet jeszcze bardziej, kwestii smaku czy co się komu podoba, a co nie. Widziałem niejednokrotnie jak ktoś kogoś zaatakował, użył słów niesprawiedliwych, tylko dlatego, że komuś coś się podoba/nie podoba, a strona atakująca ma odmienną opinię. Mało tego, wówczas jak rekiny na zapach krwi, podpływają kolejne osoby i gromadnie, falą, kopią leżącego. Takie wyładowanie się. Agresja wylewa się z nas, ludzi... a potem zdziwienie, że wojny wybuchają. I najważniejsze, uświadomić sobie, co jest przyczyną naszej złości i czy dobrze ją ukierunkowujemy. Tak, to oczywiście do mnie samego również. Każdy z nas niech sam spojrzy na siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz