Małżeństwo. Czwórka dzieci. On zarabia niewiele. Mają kredyty. Ona nie pracuje, wychowuje dzieci, z których najmłodsze jest roczne. Czy są szczęśliwi? Tak. Czasem czekają na przelew, ponieważ mają np. dwa tysiące debetu. Różnie bywa. Ona mówi, że codziennie się ścierają. I tak, to idealne małżeństwo, bo takie starcia, kłótnie są wynikiem ciągle pulsującej, zmieniającej się sytuacji. Ale kochają się bardzo, dbają o siebie, o dzieci. Mają myśli, emocje, są zmęczeni. Dzieci wychowują w miłości. I mają poczucie obowiązku. Wobec dzieci, wobec siebie, wobec domu. Miarą dobrego związku nie jest cisza. Jest stała relacja.
Obejrzałem film "Thais". Film o pokusach, chrześcijaństwie, ascezie, filozofii, pogaństwie i rozpuście. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z aktorką, która - poza aktorstwem - tak hojnie prezentowała swoje wdzięki. Okazało się, że to Dorota Kwiatkowska-Rae i dawno temu wyjechała z Polski. Piękna, faktycznie. Chyba obok Marii Probosz, najwspanialsza dama aktu w polskim kinie. Obejrzałem jeszcze dwa filmy z jej udziałem: "Akwarele" oraz "Widziadło". "Thais", mimo ciekawej problematyki i wspaniałych aktorów, jednak nie ujął mnie mocniej. Motyw miłości i jej odmian (od apage po erotyczną) jest tak pulsujący, a nie został dobrze wykorzystany. Pokusa i zwycięstwo Natury nad myślą i ascezą mnicha oraz z kolei zwycięstwo wiary nad seksualnością Thais to motyw, który powinien odżyć w naprawdę dobrej produkcji. Książki - na motywach której powstał film - nie będziemy recenzować. Mógłbym równie dobrze pisać o całej filozofii czy pismach św....
Komentarze
Prześlij komentarz