Wiecie, że doręczyciele In Postu są śledzeni nadajnikami GPS? Sprawdzane jest, czy byli pod określonym adresem, aby zostawić awizo. No i minęły czasy, gdy listonosz odwiedzał kobiety w celach damsko-męskich (a listonosz puka zawsze dwa razy). Teraz są na smyczy GPS. Nie tylko doręczyciele. Są przecież opaski na rękę dla dzieci. Rodzice kupują je i zakładają dzieciom. Wiedzą, gdzie dziecko przebywa, w jakim czasie, etc. "Co za permanentna inwigilacja!" (Seksmisja). Nadajniki GPS zakłada się w firmach w samochodach służbowych. Jeszcze brakuje, aby żony mężom potajemnie zakładały nadajniki w samochodzie, czy podpinały gdzieś w walizce. I na odwrót. Badając wędrówki osiedlowe kotów domowych, zakładano GPS kotom. My wszyscy, którzy mamy konto na Google, korzystamy z nawigacji, też jesteśmy "śledzeni". Nie wspominam o sygnale telefonii komórkowej. Ale korzystając z map czy nawigacji z innego urządzenia, automatycznie mi podpowiada adresy, które odwiedzałem w przeszłości. Na podstawie przypisania do konta. Jeśli komuś się to nie podoba, niech pozbędzie się telefonu komórkowego. Jeśli ktoś jednak nie łamie prawa i nie odbywa potajemnych spotkań, nie ma to żadnego znaczenia.
Komentarze
Prześlij komentarz