Byłem zawsze człowiekiem poszukującym. Nawet, jeśli miałem się na tym sparzyć, czy miało to boleć. Ale szukałem także współbrzmienia, solidarności z tym co czuję. Objawiało się to także w tym co czytam, słucham, oglądam. Moje piekło z dzieciństwa, stałe współistnienie tego w okresie dojrzewania sprawiało, że dotykałem blisko tego, co było mi podobne. I znajdowałem w tym pocieszenie. Jest taki fragment w filmie "Easy Rider", kiedy główni bohaterowie zażywają LSD w cmentarnej scenerii. Substancja ta wydobywa często z człowieka to, co siedzi w podświadomości. Czy to dobre, czy złe. Mocno mnie wówczas dotknęło to, że nie jest niczym odosobnionym mieć żal do matki czy... jej nienawidzić. Choć oczywiście zawsze to budzi poczucie winy.... jeśli jest niewyrażone, nieuporządkowane. Nie widziałem nigdy, aby na kimś ten fragment filmu zrobił wrażenie. Może nie pokazywali tego, tak jak i ja nie pokazywałem. Gdy jednak chciałem podzielić się tym moim największym bólem z kimś, nie bezp...